Aleksander Dumas, Trzej muszkieterowie, Biblioteka Gazety Wyborczej t.27, 2005
Dawno, dawno temu w kardynalskiej purpurze paradował Richelieu, królem Francji był Ludwik XIII a jego śliczną żoną Anna Austriaczka (na zabój kochał się w niej Lord Buckingham – nie mylić z Beckhamem, również Anglikiem). Żyli wtedy – i stroili się w kapelusze z piórami – muszkieterowie. Kardynała nienawidzili, królowi byli oddani.
A działo się to nie za siedmioma górami, ani nigdzie za lasem, tylko w środeczku Paryża, w pobliżu Ogrodów Luksemburskich (o ile nikt nie był w podróży). Nie opowiem wam o intrygach, podstępach, zdradach… ani o błysku szabli nad piórkiem, bo w ogóle nic tu nie będzie z opowieści. Będą cytaty. I to na raty.
Znacie tę bajkę? – To posłuchajcie…
*****
… a propos króla…
„Pan de Tréville śmiało wszedł do gabinetu króla, zastając go w bardzo złym humorze. Ludwik XIII siedział na fotelu i z gniewem uderzał szpicrutą o buty. Nie przeszkodziło to jednak kapitanowi najspokojniej zapytać o zdrowie Jego Królewskiej Mości.
– Źle, panie, źle – odpowiedział król. – Nudzę się.
Rzeczywiście, była to jedna z najgorszych chorób Ludwika XIII, mającego zwyczaj wzywania jednego z dworzan, prowadzenia go do okna i mówienia:
– Panie, nudźmy się razem.” (s.69)
*****
… a propos potrójnego pojedynku d`Artagnana z każdym z kolejnych muszkieterów: z Atosem (któremu potrącił ramię) z Portosem (którego zdemaskował, że nosi strojny pas, który tylko z przodu błyszczy) i z Aramisem (bo wskazał na damską chusteczkę, którą ten dyskretnie usiłował ukryć)…
„– A teraz, kiedy zebraliśmy się tutaj – powiedział d`Artagnan – pozwólcie, że was przeproszę…
Na słowo „przepraszam” chmura przebiegła po czole Atosa, pogardliwy uśmiech błysnął na ustach Portosa, a znak zaprzeczenia był odpowiedzią Aramisa.
– Nie rozumiecie mnie, panowie – powiedział d`Artagnan, podnosząc twarz, na której igrał w tej chwili promień słońca, oświetlając jej zarysy delikatne i śmiałe. – Chcę przeprosić, w razie gdybym nie był zdolny do walki po pojedynku z Atosem. Pan Atos pierwszy ma prawo mnie zabić, co może zaszkodzić waszej zapłacie, panie Portosie, i co czyni prawie żadną waszą, panie Aramisie. A teraz, panowie, powtarzam, wybaczcie mi, ale tylko to, że trzy razy zabity być nie mogę. Dalej, do dzieła!” (s. 53)
*****
…a propos niebezpiecznej wyprawy do Anglii, by przekazać Lordowi Buckingham, że królowej potrzebny jest naszyjnik, który nieopatrznie mu podarowała (rzecz jasna była to rzecz wagi państwowej)…
„– A więc wybieramy się na wojnę?
– I to na bardzo niebezpieczną, uprzedzam was.
– Ale skoro narażamy się na śmierć – powiedział Portos – chciałbym przynajmniej wiedzieć dlaczego.
– I co by ci to pomogło? – rzekł Atos.
– Ja również jestem zdania Portosa – powiedział Aramis.
– Czy król ma w zwyczaju zdawać wam sprawę ze swoich poczynań? Nie, mówi wam po prostu: „Panowie, jest wojna w Gaskonii albo we Flandrii, idźcie się bić”. I wy idziecie. Dlaczego? Nic was to nie obchodzi.
– Dobrze mówi d`Artagnan – powiedział Atos. – Oto trzy zwolnienia pochodzące od pana de Tréville i trzysta pistoli, które pochodzą nie wiadomo skąd. Chodźmy dać się zabić tam, gdzie nam każą. Czy życie jest warte tylu pytań? D`Artagnanie, jestem gotów udać się z tobą.
– Ja także – rzekł Portos.
– I ja również – dodał Aramis. – Nie martwię się, opuszczając Paryż. Potrzebuję rozrywki.” (s.195)
*****
…i a propos niczego, co by się wiązało z tą powieścią, bo to cytat z trzeciej części trylogii, czyli z Hrabiego de Bragelonne (część środkowa: Dwadzieścia lat później)
„– Jestem zdradzony – szepnął. – Wiedzą o wszystkim.
– Zawsze wszyscy o wszystkim wiedzą – odparł Portos, który nie wiedział o niczym.”
Oto kolejny przyczynek do teorii o blogosferycznej telepatii: w ubiegłym tygodniu kupiłam biografię Dumasa pod tytułem „Piąty muszkieter” autorstwa H. Troyata. :)
:)) Świetnie! Sprawdź, czy dobra. Ale i tak, chętnie też bym ją przeczytała. To coś z Allegro, czy z księgarni (chyba raczej nie…)? Mnie brzęczy w uchu taki tytuł: Trzej panowie Dumas. Ale nie znam, choć poczytywałam o A.D ostatnio. Zdecydowanie Dumas był niczym piąty muszkieter! Tak samo trwonił pieniądze na sybaryckie życie. Zarabiał (bo to był szalenie kasowy pisarz) i tracił dwakroć tyle. Brawura i temperament iście muszkieterski. Zabawnie z tą telepatią. I bardzo miło. :)
Biografię nabyłam w „Taniej książce” za jedyne 7 zł 70 gr. :) Jeszcze trochę czasu upłynie, zanim po nią sięgnę, ale wydaje się ciekawa.
Ktoś tu nie docenia potęgi Dumas. Ale to dobrze. Dumas za 7,70 jest bezcenny. :)
W dodatku obudziłaś we mnie nadzieję, że w Arsenale (poznańskie księgarnie z „końcówkami nakładów”, tanie) można spróbować poszperać.
Miłego tygodnia! I bezbolesnego przejścia cezury między wiadomo czym a czym. ;)
[aneks] Znalazłam: za 9,72. (przebitka: 2 złote, groszy dwa)
A to ci dopiero. Pomijając 3 cz. trylogii, właśnie „te” fragmenty pamiętam.
Skąd, ach skąd bierzesz pomysły „t”. Może to upał (tu starsi panowie dwaj).
:) Ewo, w następnym odcinku będą wobec tego troszkę mniej znane (ale czy się da?). Od Starszych Panów – garściami ich jeść! – można wenę załapać, nie przeczę.
Wobec powyższego, zanućmy:
I znaleźliśmy się w wieku trudna rada
że się człowiek przestał dobrze zapowiadać
ale za to z drugiej strony cieszy się
że się również przestał zapowiadać źle
I bez żalu się pogódźmy, że wrzesień nas (większość z nas, tak sobie mniemam) usidli, podróże wstrzyma i każe korzenie zapuszczać i w piórka porastać… Chyba, że jest się – jak Czara – listopadnikiem na przykład.
Za granicę raczej nikt już nas nie wyśle
Zostaniemy trudna rada my przy Wiśle
Ale z drugiej strony też się cieszy człek
Z geografii znając gorszych parę rzek
Więc wiwatujmy wszystkiemu, co stuletnie (Trzej muszkieterowie mają 167).
Już się cieszę. W poważnym wieku, nie ma to jak łamigłówki (podobno stymulują).
A ja też listopadnikiem być zamierzam i nawet z ‚czarą’ pokątnie knuję. I za granicę mam zamiar wysłać się sama. Czyli faktycznie, nie zapowiada się źle, choć o porastaniu w piórka marzyć trudno. A co się tyczy wiwatowaniu temu co stuletnie, to mojemu Tacie nie tak wiele
brakuje. I tego samego sobie i pozostałym życzę.
Muszkieterskim kielichem wznoszę toast za zdrowie!
Pewnie, jak się same nie wyślemy, to kto nas wyśle, no kto?
znam tylko w wersji filmowej – ale za to JAK przezywalam! ogladane glównie na malym ekranie czarno-bialego telewizora. nigdy nie zrozumialam dlaczego oni ganiali tam i z powrotem przez pól europy dla naszyjnika królowej, ale b muszkieterów lubilam
M., no to trzymaj się fotela: nadciągają muszkieterzy świeżutcy, w formacie 3D (to dla mnie bajer niekonieczny), na dużym ekranie.
Jeśli nie słyszałaś, to spieszę donieść. No i nie życzę sobie, by to była rzecz spaprana.
Amerykańskie przedsięwzięcie (reżyser: Paul W.S. Anderson), ale jest skandynawski smaczek, z sąsiedniej Danii. Rocheforta gra Mads Mikkelsen. Ja Mikkelsena lubię i dla niego nawet zdradzę muszkieterów. Bo on niestety nie po tej stronie barykady.
U nas premiera w październiku, na świecie w początkach września.
Moje notki to jej zapowiedź. Choć – po prawdzie – przede wszystkim marginalia z materiałów wykorzystanych w artykule do najnowszego, dopinanego właśnie Archipelagu.
Na pozór może się wydawać niezrozumiałe, dlaczego oni w te i wewte tak biegają. Ale nie ma co główkować. Taka karma. ;)
ps. Bardzo fajne wyjaśnienie pisowni: wte i wewte/ w tę i we w tę jest na rekomendowanej przeze mnie stronie Obcy język polski.
A który muszkieter na pierwszym miejscu w szeregu? U mnie zawsze Aramis.
Zależy od przyjętego kryterium.
Umberto Eco już lekko podrwiwał z heroizmu muszkieterów, więc ja nie będę kruszyć kopii.
No cóż, Atos – pijak, Aramis – hipokryta, Portos – żarłok, d`Artagnan… trochę dzieciuch, ale nie w ciemię bity (choć ogólnie rzecz biorąc, bity często).
Z tej czwórcy wybieram Atosa i jego straceńcze gesty.
A jeśli mogę poszerzyć spektrum wyboru, to Milady de Winter vel Anna de Breuil. Muszkieterka z temperamentu, oczywiście przez tych real Musketeers odsądzona od czci i wiary.
Tak więc Atos, ale zgodnie z przysłowiem, że złoto jest milczeniem, należałoby na piedestał wyciągnąć Grimauda, sługę Atosa, najbardziej milczącą postać. Atos irytował się każdym niepotrzebnym słowem,więc ten biedak na ogół gestykulował.
Nie, no wszyscy są pierwszorzędni!
:))
czytalam jeszcze w szkole (to znaczy że dawno;)), i jakos mnie niespecjalnie brali. Zajawke filmu tez widzialam, coz, raczej sie nie wybiore ;)
Niekoniecznie chcę wchodzić w rolę fanki na zabój, ale uważam, że zabawne. Muszkieterowie wystrojeni, choć może czasem najbardziej pasowałby im kaftan „bezpieczeństwa”. Ja świeżo przeczytałam i uderzyło mnie, że choć mówi się, że Sienkiewicz u Dumas lekcje pisania pobierał, to jednak odrębne to są światy.
Inne stężenie patriotyzmu, więcej humoru, brak bohaterów na serio i nieporównywalnie swobodniejsze obyczaje.
Chociaż – gdy to teraz piszę – to tracę pewność, bo jednak S. się wzorował, jednak się starał.
Za mlodu bardzo lubilam muszkieterow (najbardziej Atosa, podobnie jak Ty – czy zle pamietam, czy wicehrabia de Bragelonne byl jego synem?), wiec dziekuje za wzmianke o filmie – chetnie sie wybiore. Ale moja prawdziwa czytelnicza miloscia z kregu Dumasa byl „Hrabia Monte Christo.” Moj maz mowi, ze jest gdzies jakas jego swietna francuska ekranizacja, wiec kiedy tylko ja odnajde, chetnie podziele sie namiarami.
:) Wicehrabia de Bragelonne to Atosiątko, w rzeczy samej. Ja – wyznaję poufnie – Hrabiego Monte Christo nie czytałam, ale właśnie widziałam w dzieciństwie. Jak tylko odreaguję Trzech muszkieterów, to – czemu nie? – sięgnę.
Smak tych opowieści wiąże się głównie z tym, że są tak różne od tego, co czytam zazwyczaj. Mają moc lektury magicznej, takiej pierwotnej, odrobinę bezrefleksyjnej, takiej hop siup. Uruchamiają intelektualne katharsis. Czasami są więc jak najbardziej pożądane. :)
thx – b fajna strona i ciekawe wyjasnienia!
sama przeszlam na szkole szwedzka fredrika lindströma, z jezykiem mówionym jako poddstawa jezyka. z tego wynika wieksze zróznicowanie, w tym na formy byc moze dla purystów niestrawne. na necie nie uzywam duzych liter i nie wszystkie znaki przestankowe, skrótowa forme wyrazu oraz styl potoczny. w SE co roku wydaje sie liste slów zatwierdzonyc do uzycia – w tym nowych wyrazów. wspólczesny szwedzki integruje predko skrótowce, slownictwo technologiczne, zapozyczenia oraz te, kt powstaly spontanicznie czy przypadkowo i potem staly sie hitem
madsa znam z mordkomissionen (dunski serial) i poodziwam gietkosc jego ciala, ale zauwazylam, iz w filmach zagranicznych dostaje malo ciekawe role. richelieu potencjalnie daje duze mozliwosci 8choc wyobrazalam go sobie zupelnie inaczej)
jakby nie bylo muszkieterzy w 3D brzmia nader zachecajaco!
a tak na marginesie, poniewaz jestes „kinomaniaczka” – czy bylas juz w kinie pieciu zmyslów?
Mikkelsen jako Rochefort. Nie tak potężny jak Richelieu, a przez to może z mniejszymi szansami na zwycięstwo w oczach widza. Ale zawsze.

Kino pięciu smaków? Czy chodzi o festiwal kina pięciu smaków? W Poznaniu będzie w tym roku w listopadzie. To kino: 1. Tajlandii, 2. Hongkongu, 3. Filipin, 4. Singapuru i 5. Japonii.
O to chodzi? Bo skoro pytasz, czy byłam w kinie…, to chyba o co innego. :)
Ta strona językowa naprawdę bardzo ok. Pozdrawiam :)
rzeczywiscie, na tym zdjeciu mads wyglada jak z epoki!
chodzilo mi o kino, w kt ruszaja sie fotele, tryska woda, podnosi sie dym, unosza zapachy. to sie nazywa 5d czyli 3d plus reszta zmyslów. midzy 5 a 10 minut, filmy animowane (lepioej wychodza na 3d). wlasnie otwarto takie w sztokholmie – j talze w gabinecie madame tussaud
M., to bajer. Chętnie na jeden raz. Zresztą tu o to chodzi; obejrzeć animację, usłyszeć… jeszcze poczuć i dotknąć (posmakować?) – raz, póki to nas zaskakuje i ekscytuje.. Znam mnóstwo filmów, które przerobione na 5D byłyby nie do wytrzymania – na przykład ze względu na zapach lub duchotę.
Do 3D też mam dystans. Ostatnio obejrzałam w tym formacie Pinę – i owszem, była nadwyżka wrażeń. W polskim kinie pierwszą fabułą w 3D będzie film Jerzego Hoffmana Bitwa warszawska (chyba już gotowy).
Ale wolę oglądać bez okularków. ;)
O Mikkelsen jako Rochefort… Nic nie powiem ale ostatnio to mój coraz bardziej ulubiony aktor. Muszkieterów pamiętam słabo, bo od dziecka nic nie rozumiałam tam gdzie się bili i spiskowali, ja po prostu nie ogarniam…
Ale z uśmiechem przeczytałam wybór wybornych cytatów, ach ten król który się nudzi.. Okropna choroba!
Okropna… Co by mu zaaplikować? Nudzi mu się nawet na wojnie!
Czaro, to prawda, oni cwałują, że nie dogonisz, ale dwa filary znasz: biją się i spiskują. Więc ogarniasz, choćby w zarysie.
Jeśli opublikuję jeszcze jeden odcinek o muszkieterach, to będę miała blog monotematyczny. Hey!
nikt nie mówi o przepracowaniu calej kinematografii na 5d – ja tam, jak tylko bede mogla, to spóbuje tego wynalazku. lubie nowinki techniczne – jak to inzynier
Jak tylko będę mogła, to spróbuję tego wynalazku. Lubię wynalazki techniczne, chociaż ze mnie humanista. :))
Brzmi jak echo, ale zgodność pełna, więc cóż?
Masz jeszcze, jak mniemam w zasięgu księgarnie 3telnia.pl, choć nie wiem, czy odbiór osobisty możliwy, ale gdyby się uparła. Tam „5.muszkietera” dają za 11 zł :-(
Monotemo, dzięki za namiar. Rzeczywiście, zagalopowałam się z sympatią do Dumas i zakupiłam. Według pierwszego trafienia, czyli w Arsenale. Nie tak tanio jak Lirael,, ale cena z 3telni.pl przebija moją o jeden złoty groszy dwadzieścia osiem.
Po tym wyznaniu jeszcze ktoś sobie pomyśli, że poznaniacy są oszczędni. ;)
A niesłusznie, bo jeśli się zdecydowałam, to kupiłabym nawet za 77 złotych. Bez targowania.