muszkieterowie (z przymrużeniem oka) cz.2

Aleksander Dumas, Trzej muszkieterowie, Biblioteka Gazety Wyborczej t.27, 2005

Ciało i duch, czyli uczty & literatura

Prawda z gatunku oczywistych: muszkieter lubi wino i kocha biesiady. A że kieszenie ma często dziurawe, więc ucztuje na zapas, gdy jest okazja, a kiedy jej nie ma, stosuje środki zastępcze. Jakie? Kto chce, niech słucha. :)

Miał d`Artagnan sługę, bo tak trzeba, niezmienny tercet: kobieta – koń – służący.

…nagle ktoś zapukał lekko do drzwi. D`Artagnan obudził Plancheta i kazał mu otworzyć.
Niech Czytelnik przez słowo „obudził” nie sądzi, że było to w nocy albo że dzień się jeszcze nie zaczął. Nie! Wybiła dopiero czwarta po południu. Przed dwiema godzinami Planchet upomniał się o obiad u swojego pana, który odpowiedział mu: kto śpi, ten je. Toteż Planchet we śnie jadł obiad. (s.86)

Planchet sroce spod ogona nie wypadł i radził sobie w życiu przebiegłością, jak jego pan. Znalazł tego bystrzachę Portos, a było to tak:

… czcigodny muszkieter spotkał [Plancheta], odbywając przechadzkę po moście de la Tournelle, plującego do wody. Portos twierdził, iż to zajęcie dowodzi jednostki myślącej i roztropnej i zabrał go ze sobą. (s.77)

Wpraszanie się w gościnę (i przyprowadzanie w gości również swoich przyjaciół) było zachowaniem powszechnie przyjętym. Tym razem proszony obiad jest szczególny, bo u kochanki, pod okiem jej męża. Portos odwiedza prokuratorową Coquenard, mąż patrzy nań spode łba, muszkieter cieszy się na wyżerkę. Rozczarowanie jest kosmiczne.

Wniesiono kurę, rarytas dla domowników, dla Portosa zgroza, dla nas powtórka z Harpagona  (Skąpiec):

Biedna kura była chuda i uzbrojona w grubą, najeżoną skórę, której kości, pomimo wszelkich usiłowań, nie mogły przebić. Musiano jej długo szukać, zanim ją znaleziono na grzędzie, gdzie się schroniła, by zakończyć dni swego żywota – wskutek nadmiernie podeszłego wieku.
– Do pioruna! – pomyślał Portos. – To bardzo smutny widok, szanuję starość, ale nie gotowaną lub pieczoną.
I spojrzał dokoła, aby się przekonać, czy podzielają jego zdanie. Ku swemu zdumieniu zobaczył, że oczy wszystkich pożerały już kurę, będącą przedmiotem jego pogardy. (s.332)

Nadeszło wino. Pan Coquenard nalał każdemu praktykantowi jedną trzecią szklanki, sobie prawie tyle samo i butelka natychmiast przeszła do Portosa i pani Coqenard.
Młodzież dopełniła wodą tę trzecią część wina, a gdy wypili połowę szklanek, znowu dolali wody. Robili tak aż do czasu, kiedy w końcu obiadu rubinowy napój zmienił barwę na przydymiony topaz. (s.333)

Strategia do przemyślenia, ale radzę odrzucić. Trudno… lepszy już wegetarianizm i abstynencja. A w razie czego można przewertować kilka stron i znaleźć opis buńczucznego Atosa, zamkniętego podstępnie w piwnicy. Genialnie filozoficzne podejście do przeciwności losu: ograniczenia są szansą. Dzięki nim Atos wyżłopie niewiarygodną ilość beczek wina, zachowując do końca jasny umysł i niezmordowany zapał.

A skoro głód i alkohol, to już blisko do poezji, syci i trzeźwi jej nie piszą. Mistrzem słowa poetyckiego i natchnionych listów jest Aramis. Możliwe, że pisał kwieciście i z rozmachem, ale mnie w pamięci utkwił wiersz-eksperyment.

[rozmowa Aramisa z d`Artagnanem]

– Zacząłem pisać poemat wierszem jednozgłoskowym. To bardzo trudne, ale interesujące. (…) Przeczytam wam pierwszą pieśń, ma czterysta wierszy i trwa tylko minutę.
– Wiesz co, mój Aramisie – rzekł d`Artagnan, który nie cierpiał wierszy, tak jak łaciny – dodaj do trudności jako zaletę także krótkość, a możesz być pewny, że twój poemat będzie miał podwójną wartość. (s. 300)

Krótko i węzłowato. Jednosylabowo. Niestety, Dumas zapomniał zacytować.

*****

A dziś wieczorem TVP2 pokazała ekranizację Trzech muszkieterów z 1993 roku (reż.Stephen Herek)- z Julie Delpy w roli Konstancji (rólka epizodyczna).

Inne przygody, nie zgadza się intryga, pogubi się ten, kto chciałby rozpoznać powieściową akcję. Również postaci poddane modyfikacjom. Ale wszystko jest ok. Nawet jeśli scenarzysta zastąpił Dumasa, to i tak dusza opowieści jest ta sama. I to jest dopiero fenomenalne. Nic, tylko zacytować Arura Pereza-Reverte`a, że rozpoznalibyśmy d`Artagnana, nawet gdybyśmy nie znali pana Dumas.

To ciekawe. W literaturze pojawiają się postacie fikcyjne o tak silnej tożsamości, że stają się bliskie nawet tym, co nie czytali książek, w których występują. W literaturze angielskiej mamy trzech takich bohaterów: Sherlocka Holmesa, Romea i Robinsona. W hiszpańskiej dwóch: Don Kichota i Don Juana. We francuskiej jednego: d`Artagnana. (Klub Dumas)


12 komentarzy do “muszkieterowie (z przymrużeniem oka) cz.2

  1. monotema

    Mnie najbardziej podoba się „biedna kura”, naprawdę zrobiło mi się smutno, zamordować taką staruszkę dla tak przyziemnego celu?? A feee!!

    Odpowiedz
  2. tamaryszek Autor wpisu

    Czytane w porze obiadowej może odebrać apetyt. Może powinnam ostrzegać.;)
    Tak, ci muszkieterowie to już z definicji byli smakoszami życia, ale Portos miał spośród nich najbardziej sangwiniczny temperament. Żarłoczkiem był. Twarda kura i chuda szkapa (epizod kolejny, ale nie chodzi o jedzenie konia) to ból w oczach, ból w żołądku…
    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  3. katasia_k

    Zaniepokoily mnie troche te fotosy rodem z nowoczesnego kina akcji – ciekawe, czy nowej wersji muszkieterow uda sie zachowac wdziek i lobuzerski humor powiesci Dumas? Mam tez nadzieje, ze amerykanski producent nie wyrzuci ze scenariusza scen pijatyk czterech kompanow w trosce o moralnosc mlodego widza.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      To wersje plakatów, więc przestylizowane. Tez mam nadzieję, że film zachowa lekkość. Taaak, z Dumas żaden wychowawca, nie byłby zbyt wiarygodny, gdyby zabrakło ironii. Kto to wie? Amerykańskie kino jest nieobliczalne. Zdolne do volt, tak samo jak do koturnów. Zobaczymy.

  4. liritio

    O ile niespecjalnie przepadam za muszkieterami Dumasa, bardzo zabawnie czyta się Twoje wybiórcze podejście do czterech panów w kapeluszach z piórem :)
    gdyby nie to, że niestety już od dawna ich nie lubię – a d’Artagnana wręcz nie trawię jak Portos chudej kury – po lekturze dwóch dotychczasowych części o „Trzech muszkieterach”, zapewne zapałałabym do nich sympatią i poleciała przeczytać książkę
    cóż, najwyraźniej niektóre rzeczy są nam dane w złej kolejności :)
    pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      „Nie trawić kogoś jak Portos chudej kury” – Liritio, to majstersztyk. Ta fraza powinna wzbogacić polskie słowniki: obrazowy przykład + gra znaczeń czasownika „trawić”.
      Kolejność już nieodwracalna. ;) A ja do Dumas wracam, ale to nie znaczy, że już nic poza nim, ani nawet że to piedestał jakiś. Ale zabawne, nic tu nie sposób traktować serio.
      Rzecz lekka jak pianka. I w dodatku odtrutkowa: co się przejmować, samo się rozwiąże… Szabelką trzeba machać dla gimnastyki, ot i wszystko.

      No, tylko jeszcze w zanadrzu jest Milady!
      Pozdrawiam również!

  5. Ewa

    Nie ma i nie było sprawiedliwości na świecie. Może zaczniemy walczyć o godziwe uposażanie muszkieterów. Jak to, celebrytów nie stać na tłustą kurę? Tyle wieków przymierają głodem, a my patrzymy na to ‚bez reakcji’.
    Cudowne cytaty, wróciłam tu po raz trzeci i cieszę się za każdym ‚wejściem’ bardziej.
    A co do tych nieustających ekranizacji, te z 60 i 70-tych lat mam w największej estymie.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Ci muszkieterzy… oni mają 200% szczęścia. Znów jakaś kobieta chce się nimi zaopiekować. Z kłopotów wyciągnąć. Nakarmić i przyodziać.
      Wezwanie chwyta mnie za serce, więc przy najbliższym zrywie „na rzecz” poderwę się i ja.
      Jak dzieci…, jak dzieci… Z tarapatów w tarapaty, a kobiety muszą później za uszy ich z biedy wyciągać. Samo życie. :))

      Ja tych dawnych ekranizacji nie pamiętam za dobrze, wiem tylko, że klimat był. I że trudno go będzie przebić, bo jak podrobić lekkość i łobuzerski wdzięk (jak to nazwała katasia)?

  6. liritio

    Liritio wzbogaca słowniki, tego jeszcze nie było :) chylę czoła przed tak ładnym komplementem.
    Szabelką machać, powiadasz, i się rozwiąże? cóż, zainwestować w szabelkę to najwyraźniej rzecz istotna :) już widzę minę mojego szefa, kiedy wpadnę do jego biura z szablą i zażądam kolejnego urlopu :)) w sumie mogłoby zadziałać… Chociaż teraz zastanawiam się, że muszkieterowie to chyba szpadami wymachiwali, szable to przy kontuszu raczej, ciężkie takie.

    Dumas na piedestał się nie nadaje, ale z Twoich notek o muszkieterach wyłania się obrazek bardzo sympatyczny i łobuzerski, cały Dumas, rzeczywiście jak pianka :) „Hrabiego Monte Christo” kochałam kiedyś bardzo, akurat „Trzej Muszkieterowie” i ja rozmijamy się typologią postaci. Tak bywa.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Szabla czy szpada – oto jest pytanie!
      Sięgnęłam do źródła wiedzy powszechnej, czyli Wikipedii.
      Ja zapamiętałam szablę trochę przez konotację, bo szablę właśnie miał w swym mieszkaniu Lucas Corsa (Klub Dumas, A.Pereza-Reverte`a), szablę po napoleońskim dziadku.
      Tymczasem muszkieterowie… uzbrojeni byli przede wszystkim w muszkiet (broń palna), a do pojedynków i machania dla fasonu służył im rapier. Poniżej:
      rapier. Jest to broń biała o długiej, prostej i obusiecznej klindze, dłuższa od szabli. Znana od renesansu, do XVII wieku bardzo popularna. Ale już w połowie tegoż stulecia, pewnie za życia naszych muszkieterów (trzeba by to sprawdzić w kolejnych tomach Dumas) pojawiła się szpada. Oto ona:
      szpada Szpada była lżejsza od rapiera.
      Szabla (znana już w średniowieczu, zastąpiła miecz) była zakrzywiona i mogła mieć szersze „pióro”.
      Sarmaci używali szabli zwanej karabelą (rękojeść ozdobniejsza). Szabli używano długo, jeszcze w XIX wieku. Ba! ostatnie szable (wz.34) były uzbrojeniem kawalerii II Rzeczypospolitej. A potem to już tylko paradnie jej używano (na pokazach reprezentacji Wojska Polskiego).

      Zobacz, Liritio, co narobiłaś. Musiałam się doszkolić w kwestii zbrojeniowej. Ale ok, nie zaszkodziło mi.

  7. liritio

    Mea culpa :)
    Muszkiet, tak, to ma sens :) Czyli rapier. Niech będzie, nie wiedziałam nigdy co to jest rapier, więc doszkoliłyśmy się obie.
    I karabela, rozkoszne słowo. Nazwę tak swojego psa, jeśli kiedykolwiek zdobędę jakiegoś psa. Będzie Karabela…

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      :) Pamiętaj i powtarzaj to psinie na każdym spacerze, że Karabelą została na cześć Muszkieterów, a przynajmniej dzięki ich inspiracji. :)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.