Archiwum dnia: 10 Lu 2013

drogówka

Drogówka, reż. Wojtek Smarzowski, Polska 2013

Przed seansem obejrzałam na TVP Kultura Tygodnik Kulturalny. W programie spotkanie krytyków z Arkadiuszem Jakubikiem (policjantem-erotomanem z Drogówki) i rozmowa o filmie. Zdania zróżnicowane, ale wszyscy śpiewają ten sam refren: jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat, koniecznie trzeba zobaczyć, ale: nie jest to najlepszy film Smarzowskiego. Pomyślałam: no masz ci los! Schizofrenia polskiej krytyki. Podoba im się, nie mogą jednak obyć się bez „ale”. Wolą pogrymasić (nie wiadomo konkretnie na co), bo aprobata nie brzmi tak inteligentnie. 

Dlatego (i nie tylko dlatego) wybrałam się do kina, obejrzałam i mam własne zdanie. I co myślę o Drogówce? Otóż, że to dobry film, trzeba zobaczyć, choć nie jest moim ulubionym tytułem Smarzowskiego.  ;)  Ale skupię się na tym, co jest mocne.

DrogówkaSiódemka. Spotkałam się z takim chwytem rekomendującym, że oto siedmioro policjantów, siedem dni, siedem grzechów głównych… Możliwe, że akcja trwa tydzień. Grzechów głównych popełnia się tu tyle, ile się da (a że cała lista składa się z siedmiu – więc może być siedem, choć nie było czasu zdiagnozować kategorii). Na pewno mamy podgląd na policyjny septet: sześciu mężczyzn, jedna kobieta.

Zanim akcja nabierze zawrotnego tempa (afera kryminalna, której kozłem ofiarnym jest jeden z policjantów, a której sedno rozgrywa się na szczytach – polityki i biznesu), oglądamy rozbudowaną ekspozycję. Codzienne życie drogówki. Kontrole drogowe, wypadki, interwencje policyjne…, łapówki, przekręty, puszczanie wolno nadzianych (alkoholem, pieniędzmi i stosunkami z władzą) przestępców. Pijani kierowcy, skorumpowani policjanci. Im dalej w las, tym więcej drzew. Wewnętrzny portret policji zalany i upaćkany jest brudem: wódką, spermą, błotem, podłością i zdradą.

Co ciekawe: zagęszczenie brudu nie przeszkadza w uznaniu tego obrazu za autentyczny. Rodzi się podejrzenie, że przecież nie może być aż tak. Bo w skali 1:1 trzeba by wprowadzić aneks i przypisy.
W tym rzecz, że kondensacja wsparta jest zabiegami, które przełamują (ewentualne) zastrzeżenia. Po pierwsze: scenki rodzajowe z polskich dróg, echa afer komentowanych przez media, dość powszechne w świadomości Polaków przekonanie, że mandaty nie imają się osób z immunitetem, a każdy szary łamacz przepisów też się nie podda bez próby przekupstwa… Jeśli to ma potwierdzenie w obserwacjach, to reszta korzysta ze zdobytej tym zagraniem wiarygodności. Po drugie: portret policji to ściślej mówiąc autoportret. Obsesja nagrywania: ktoś filmuje na imprezie (dla zabawy), ktoś podczas kontroli (żeby mieć dowód lub „haka”), Petrycki kręci swe podboje erotyczne (mogą posłużyć jako szantaż).

Telefony komórkowe to gadżet-bohater. Można by je umieścić w obsadzie. Będą kluczowe również w rozwiązywaniu afery kryminalnej i wówczas scenki z ekspozycji nabiorą nowego sensu. Drogówkę trzeba oglądać bardzo uważnie! Szczegóły mają znaczenie, widz sam powinien łączyć fakty i kojarzyć powiązania, nie ma rozwiązań łopatologicznych. 

Oczywiście, amatorskie nagrania wkomponowane w obraz filmowy zmieniają jego jakość. To jest argument „po trzecie’ na rzecz wiarygodności. Bardzo szybki montaż, liczne flashbacki, zdjęcia czarno-białe, brudne, celowo amatorskie. Widz oczekujący komfortowej wizualizacji jest znokautowany. Komfortu nie ma, ale ryzyko się opłaciło. Opowieść trzyma w napięciu i zostawi nas w momencie, w którym trzymamy w ręku tropy o nieznanym ciągu dalszym. Co zrobi Gołąb (Dziędziel)? Czy grany przez Maćka Stuhra policyjny dygnitarz ma moc zamiecenia wszystkiego pod dywan? A długopis-kamera, zagra swą rolę do końca, czy wylądował wśród śmieci? 

Afera. Właściwa akcja Drogówki. Tu nie wolno mi odsłaniać zbyt wielu kart. Wiadomo, że na plan pierwszy wysuwa się Ryszard Król (wyeksponowany na filmowym plakacie), to on „wygrał konkurs na kozła ofiarnego” i dotarcie do prawdy jest jego „być albo nie być”. Brudny Harry ma więc szlachetną misję, bo broniąc siebie, demaskuje (przynajmniej w oczach widza) skorumpowane szczyty. I tu dzieje się coś fenomenalnego. Policyjne łapserdaki, męty, pijaki i rasistowskie prostaki stają się ludźmi, którym można współczuć. Nadal są mali, ale małość w zestawieniu z czymś podlejszym jakoś ich uczłowiecza. Trudno mi sobie wyobrazić, by widz nie stanął po stronie Króla. Każdy wcześniejszy grzech i to, że łamie prawo, walcząc o siebie (i prawdę), dodaje mu determinacji i ostrości.

Kluczowym walorem są dialogi. Mogłabym powiedzieć szerzej, że Drogówka ma świetny scenariusz z linią główną i z licznymi scenami, które tworzą zamknięte epizody (perełki). Kto podsuwał słowa aktorom, ten tekściarz czystej wody. Cytować trudno, bo nie da się spamiętać zbyt wiele po jednym seansie. Poza tym potrzebny byłby kontekst (i wyrozumiałość dla wulgaryzmów, które na tamaryszkowym poletku mają lichy grunt).  Lecz kilka ripost pozwolę sobie przytoczyć.

Rozmowa policjantów: ” – Częste picie skraca życie. Ile masz lat? – Trzydzieści sześć. – No widzisz, jakbyś nie pił, miałbyś siedemdziesiąt cztery”. (!)
Niemal wszystkie dialogi w barze, pamiętam jedną puentę: „Jebłem, to jebłem. Nie drąż”. A na przesłuchaniu po nocnej burdzie w burdelu, z której niejeden wyszedł z ubytkiem na ciele (na duchu może też) pojawia się piękny eufemizm: „Sytuacja była dynamiczna”.
No i większość scen na drodze, gdy kierowca albo się przymila albo atakuje z furią, a najczęściej sięga jednocześnie do kieszeni. „Dwie stówki dam”.
Każdy daje, ile może. Kierowca malucha (Henryk Gołębiewski) zaniża łapówkę, ale jest gotowy do transakcji: „Mam 40 złotych”. Król grzecznie go poucza, zmierzając do kary, kierowca swoje: „Mam 40 złotych”. I nagle go olśniewa, że ma w aucie pasażera: „Ale Zgredka ma jeszcze z dychę”.
Drogówka zatrzymuje gościa, który przejechał na czerwonym świetle: „Panie, jakie czerwone! To był głęboki pomarańcz”. 

Świetni aktorzy! Siódemka: Król (Bartek Topa), Hawryluk (Robert Wabich), Banaś (Eryk Lubos), Madecka (Julia Kijowska), Petrycki (Arkadiusz Jakubik), Lisowski (Marcin Dorociński), Trybus (Jacek Braciak).

Król (Bartek Topa)Hawryluk (Robert Wabich)Banaś (Eryk Lubos)Madecka (Julia Kijowska)Petrycki (Arkadiusz Jakubik)
Lisowski (Marcin Dorociński)
Trybus (Jacek Braciak)