polowanie

Polowanie (Jagten), reż. Thomas Vinterberg, Dania 2012

Polowanie. plakat

Na pewno nie do przegapienia. Obejrzeć koniecznie. Gdyby ktoś żył na ścisłej filmowej diecie i nie zamierzał poznawać w tym roku więcej niż z dziesięć tytułów, to powinno być wśród nich Polowanie. Nawet jeśli ograniczyć limit do siedmiu… albo trzech. 

Kadr wyeksponowany na plakacie – najwłaściwszy. Twarz Madsa Mikkelsena, która domaga się prawdy, oskarża w niemym akcie konfrontacji.
Wokół sceneria bożonarodzeniowego święta. Zebrana w kościele społeczność, z której go wykluczono, czuje, że zakłócono taflę ciszy. A on przychodzi, by odsłonić własną pustkę. „- Spójrz w moje oczy. Już niczego w nich nie ma”. Wydrążenie, wewnętrzna śmierć, ostatnie włókna bólu. Kto polował, niech spojrzy w oczy zabitej sarny. 

Małe duńskie miasteczko, w którym każdy każdego zna. Dzisiejsi dorośli zbudowani są z tych samych przygód młodości, z powtarzających się spotkań przy piwie, imprez u przyjaciół, wspólnych polowań czy kąpieli w morzu. Tu nie ma ludzi znikąd. Lucas jest jednym z nich. Skończył 40 lat, mieszka sam, bo nie wszystko mu w życiu wyszło. Żona pojawia się tylko głosem w słuchawce. Głosem irytacji, bo Lucas wydaje jej się nieudacznikiem, niewiedzącym, że prawdziwe życie to ambicja i progresywne podnoszenie życiowego standardu. Lucas pracuje w przedszkolu. 

W materiałach dystrybucyjnych, czy w jakiejś promującej film recenzji, spotkałam określenie, że bohater jest ślamazarny, nieudolny, że to typ ofiary, którą w istocie się stanie. Otóż nie. Od początku do końca zniewalała mnie dojrzałość Lucasa. Otwartość, kontaktowość, zawodowy profesjonalizm i niesamowita empatia. Ta empatia mnie szokowała, bo gdy sytuacja się zagęszcza, gdy trzeba się bronić, wówczas naturalne wydaje się skupienie na własnych racjach, zbijanie wrogich argumentów, może nawet obrona przez atak. A Lucas jest dojrzale empatyczny, wolny od histerii, agresywnych gestów, oskarżeń. Tym mocniejsze okażą się sceny, w których pęka. 

Klara. Polowanie

Uśmiechnięta blondynka to Klara, córeczka najlepszego przyjaciela Lucasa. Uwielbia swego przedszkolnego opiekuna. Zresztą jak wszystkie dzieciaki, choć może trochę bardziej. Czasami ma problem: paraliżuje ją spacer chodnikiem, bo „musi” uważać na linie, a gdy patrzy w dół, nie widzi drogi przed sobą. Lucas umie pomóc i dodaje jej wiary w siebie. Nic dziwnego, że przygotowała dla niego duże serce w prezencie. I nikt nie zrozumie, jak jej przykro, gdy Lucas nie umie przyjąć go tak jak trzeba. Widocznie się myliła. Powie pani przedszkolance, że „nie lubi Lucasa”, bo przecież na pewno ma takiego „sterczącego siusiaka”, jakiego widziała na głupiej fotce, którą podsunął jej brat. Niewinna dziewczynka – „moja córka nigdy nie kłamie, dlaczego miałaby kłamać tym razem?” – której poplątały się linie, fakty zeszły się z iluzją, to, co wmówione, z tym, co sama pamięta. Sama już nie wie, czy Lucas ją skrzywdził – może tak, skoro wszyscy tak zgodnie przyklasnęli?

Polowanie. Mads Mikkelsen

Film Vinterberga jest genialny już w tym, że wybiera tę prostą – odwrotną do dominującej w mediach – perspektywę. Problem molestowania nieletnich domaga się czujności, bezkompromisowości, odwagi podważania dobrego imienia tych, na których pada cień. Domaga się słuchania z powagą dzieci i rzucanych między słowami tropów. Gdyby opowiedzieć tę historię z perspektywy Klary lub kogoś z dorosłych, kto widzi obraz niepełny, więc dopuszcza, że różnie być mogło – wówczas i dla nas wątpliwość byłaby filtrem. Wszystko byłoby podwójne, „złożone”, niejednoznaczne. Tymczasem wchodzimy w coś innego. Lucas to porządny, dojrzały mężczyzna. Powszechnie lubiany, choć (o każdym z nas można by to powiedzieć!) może coś z nim nie tak? – rozpadło mu się małżeństwo, a właściwie dlaczego pracuje z dziećmi, dlaczego tak długo jest sam? Wystarczy zmienić oświetlenie, a cienie stają się dłuższe i ciemniejsze. A my wiemy, że to kwestia oświetlenia. I aż trudno wysiedzieć spokojnie w fotelu, gdy zachowanie dorosłych ludzi staje się  histerią, samosądem, agresją „świętego” oburzenia.

Film Vinterberga nie gra niepewnością, wybiera obserwację stereotypowych osądów, studiuje mechanizm wykluczenia, konsolidację społeczności, którą krzepi obarczenie złem wybranego na kozła.
A tymczasem: dziecko kłamie, dorosły jest uczciwy, większość nie ma racji.

Polowanie. Lucas i Marcus

Pewnie warto by było zestawić Polowanie z wcześniejszym filmem Vinterberga – Festen. Działa tu symetria odwrócona. Niestety, nie znam. To moje pierwsze spotkanie z tym reżyserem. Natomiast kolejne, niesamowite zetknięcie z aktorstwem Madsa Mikkelsena. Trudno więc mówić o odkryciu, bo spodziewałam się wszystkiego najlepszego, a było nawet lepiej. Zapewne sukces jest splotem różnych czynników: świetny scenariusz, ręka reżysera, talent aktorski. Mikkelsen dostał za tę rolę Złotą Palmę dla najlepszej męskiej kreacji. I chętnie przyklasnę: bo to jest prawdziwa kreacja.

Olbrzymie emocje człowieka, który wszystko traci: pracę, możliwość kontaktu z synem, przyjaźnie, raczkującą miłość. Przede wszystkim gubi poczucie sensu, przygląda się własnej degradacji, znosi oplucie, cały dotychczasowy świat roztrzaskuje się na kawałki, które już nigdy nie będą do siebie pasować. Znaczące i dla mnie zaskakujące jest zakończenie, które pozornie coś scala.

Niezwykła konfrontacja z obcym światem, który chwilę wcześniej wydawał się znajomy. Konfrontacja z sobą samym. Bardzo mnie przekonuje, a jednak zaskakuje, wrażliwość Lucasa. Sposób, w jaki reaguje na zachowanie Klary, sprawczyni jego nieszczęść, ale wciąż przecież niewinnej, nieświadomej konsekwencji słów dziewczynki – to jest naprawdę rzecz wysokiej klasy. Właściwie każde zbliżenie do niej może rzucać na niego kolejny cień albo wskrzeszać dopiero co przegnane, a tymczasem Lucas zachowuje się bez uprzedzeń, gotów podać rękę, przeprowadzić przez splątane linie parkietu, wziąć w ramiona i pozdrowić uśmiechem. A tak łatwo mógłby gestem – w gruncie rzeczy sprawiedliwym –  naznaczyć ją swoją krzywdą.

Mads Mikkelsen jako Lucas. Polowanie

Scena w kościele i w sklepie – mistrzostwo świata. Rola drugoplanowych postaci: zwłaszcza przedszkolanki Grethe, która chyba sama ma jakiś atawistyczny wrzód na wyobraźni lub Nadji, ożywczo obcej emigrantki (której raz po raz zdarza się powiedzieć coś po polsku), uświadamiającej mi, że mimo uniwersalizmu, ta opowieść rozgrywa się w Skandynawii, czy postać Bruuna, niezłomnego kumpla, który niewiele może, ale jest po właściwej stronie. Można by wymieniać sceny i epizody, które zostają w pamięci. Na przykład przyjście Lucasa do pracy, jeszcze zanim rozpętała się awantura, gdy ledwie przekroczywszy furtkę, zostaje oblepiony przedszkolakami, stęsknionymi wygłupów z nim i czującymi się przy Lucasie bezpiecznie jak z nikim innym. 

Dawno tak silnie nie przeżywałam absurdu, jakim staje się „polityczna poprawność”, cywilizowane wyczucie słuszności i nieomylnej zbiorowej racji. Pułapka, w jaką wpada Lucas, jest potrzaskiem, który wolałabym przegnać ze swoich snów. Na jawie bym sobie z nią nie dała rady.

24 komentarze do “polowanie

  1. ZygmuntMolikEWA

    Na ‚twojej reklamie’ powyżej – tytuł; 7 rzeczy, których nie możesz jeść.

    Znalazłoby się więcej niż 7 rzeczy, których nie powinniśmy „łykać” bezrefleksyjnie. Jak to wyważać, kiedy ufać, kiedy nie. Skąd brać ‚to serce’ i rozum, który wyważy racje? Tak łatwo skrzywdzić, tak łatwo być skrzywdzonym.
    A pana Madsa Mikkelsena też bardzo lubię i cenię. Widać wciąż są powody, by jednak ‚zjeść go’ nawet 7-krotnie :).

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Ewo, jaka reklama? Na MOJEJ stronie jest reklama???
      No, dobrze, że ją tak twórczo przerobiłaś, ale wolałabym by znikła czym prędzej. Wszystko można jeść, byle z umiarem.
      Nawet Madsa Mikkelsena. Chociaż w tej roli to jednak nie będzie smak pralinki.
      Nie jest łatwo rozróżnić, kiedy wstrzemięźliwość od sądu jest cnotą, a kiedy zaniedbaniem. Na początku to cienka kreska, a później wszystko idzie lawiną.
      Dobrze to zobaczyć, będąc poza.

    1. tamaryszek Autor wpisu

      Ewo, ….;) Już myślałam, że mam odpowiedzieć. Ale to pytanie retoryczne.;)
      Recepty nie ma, ale refleksja działa profilaktycznie (choć bez gwarancji).
      Nie. Naprawdę jestem zaszokowana, że widzisz reklamy. Ja na żadnym wordpressowym blogu nie widzę reklam. A zaglądałam i z Chrome, i z Firefoxa.
      Straszna sprawa. A żyłam w takim pięknym złudzeniu…

  2. la-di-da

    Dziękuję Ci za tę recenzję. Nawet bez niej wiem, że ten film jest na liście „must see” (bo znam Festen, znam Mikkelsena, to po prostu nie ma prawa być niedobre ;)), niemniej póki nie widziałam świetnie mi się czytało. Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      La-di-da, zdecydowanie „must see”, zgodnie powtarza to chór krytyków. Może się nawet wytworzyć presja – nie chciałabym przykładać ręki do takiego nacisku – że trzeba pójść na mus. Zawsze lepiej działać jak forpoczta, zanim uruchomią się drogowskazy.

      Ale jak tylko się wybierzesz, to cała otoczka zniknie. Dzięki za lekturę, zwłaszcza, że przed seansem. :)

  3. PawełW

    Vinterberg robi z Widza…. ‚wała’ (przepraszam za kolokwializm) od pierwszego kadru. Podsuwa nam najpierw jedyną słuszną odpowiedź na problem po czym zwija ją jak my niepotrzebne opakowanie po herbacie i wyrzuca do kosza. Gra całym kadrem, każdym Aktorem. I wbija nam do głowy jedyną prawdę: Nie ma Prawdy. Siedziałem w kinie i odruchowo chciałem wołać: to nie tak. W tym filmie trudno znaleźć słabą stronę.
    Zabrakło mi jednego: morału.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Paweł, no nie! Całe szczęście, że nie ma morału. Choć to nie jest film „bez zakończenia”. Wiadomo jak się sprawy toczą.
      Jaki morał? Że nie powinno tak być? Nie powinno.
      Lubię skandynawskie filmy – również ze względu na twarze. Irracjonalnie wydają mi się mniej opatrzone niż te z bardziej ekspansywnych kinematografii. Nawet jeśli Mikkelsen ma na koncie mnóstwo hitów. Aktorzy są naprawdę dobrzy. Poza Mikkelsenem nikt nie wybija się na pierwszy plan, ale wszyscy są w swojej roli trafieni.

      Nie zgodzę się, że Vinterberg mówi „nie ma prawdy”. Pokazuje, jak łatwo prawdę zadeptać, przetworzyć, odebrać jej głos. Ale właśnie dlatego, że od początku nas wtajemnicza – mamy wgląd w prawdę. Więc ona jest.
      Co do kinowych odruchów: mnie się chyba zdarzało raz po raz jęknąć. ;)

  4. liritio

    Nie lubię takich filmów, mało co w życiu codziennym bardziej mnie przeraża niż świadomość zbiorowa (zła) i skłonności gromady do linczu. Dlatego filmy Fritza Langa przyprawiają mnie o białą gorączkę i dlatego od „Polowania” zgrzytać będę zębami ze złości.
    Ale obejrzę, jednak Mikkelsen to pewniak, aktor świetny i odkąd zobaczyłam go po raz pierwszy w „Jabłkach Adama” chyba, oglądam co się trafi, byle z nim. Zadurzona bywam niczym nieletnia pensjonarka.
    I Twoja recenzja, jak zwykle taka właśnie, jaką chciałabym przeczytać, to jest jednak talent. I nie ma morału, cudnie, dajcie mi film bez morału.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Jeśli masz skłonność do zadurzania się w Mikkelsenie (moje głębokie zrozumienie), to łatwiej pojmiesz tę małą z przedszkola. ;)
      Ja też po raz pierwszy widziałam MM w Jabłkach Adama. Ależ to był fajny film. I obok MM był drugi super Duńczyk: Ulrich Thomsen. Idź do kina, idź, zanim Cię wkurzy liczba pochwał. Żeby Mikkelsen Ci z lodówki nie wyskoczył. Chociaż, skoro go lubisz, to pewnie i taki z lodówki byłby do przyjęcia. ;)

  5. liritio

    Mikkelsen może wyskakiwać :) nie obrażę się.
    „Jabłka Adama”, wiadomo, film pierwsza klasa. Thomsen z filmami Susanne Bier mi się kojarzy, a jej filmy to wiadomo, lepsze czy gorsze, aktorsko niezmiennie silna grupa pod wezwaniem w nich gra.

    Odpowiedz
  6. janek

    To zdecydowanie film dla mnie! Dzięki, Ren, za świetny wpis. Tylko co mam powiedzieć o Mikkelsenie żeby przypadkiem nie być zlinczowanym? ;). Wspomnę i polecę, niewymieniony tutaj, a wspaniały film z nim „Tuż po weselu”. Kto nie widział – niech poluje! ;)

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Gra słów – super. ;) Znam Tuż po weselu. Ale jest całkiem sporo jego filmów, których nie dane mi było zobaczyć. Teraz podobno straszy w serialu, w roli Hannibala Lectera. Szerokie eploi i jakoś nie boi się facet popkultury. Poluj, Janku, w tej sprawie żal spudłować. ;)

  7. czara

    Jat tez mialam (odnosze sie do komentarza Pawla W, jesli dobrze go zrozumialam), ze cos tu jest mi narzucone, zbyt bialo i czarno, zbyt retorycznie (w sensie dyskursu, a nie pytania bez potrzeby odpowiedzi), zeby naprawde sie dac uniesc. Co nie nie zmienia faktu, ze choc troche na zimno, mozna poobserwowac
    – obalenie mitu (tabu?) „niewinnego dziecka”- nie chodzi nawet o to, ze dziecko klamie (z Twojego tekstu wynika, ze nie, ze to tylko przyypadek, ja jakos bardziej zapamietalam to klamstwo, ale dawno film widzialam), ale o to, ze dziecko jest istota jak najbardziej seksualna. I znowu- Klara dla mnie jest przykladem dziecka ewidentnie zakochanego, niefortunne zderzenia z przebudzeniem seksualnym brata, ewidentnie wywoluja je takze u niej. Ani calus, ani serce – nie byly takie niewinne i nieprzypadkowe skojarzenie „z duzymi siusiakami”.
    – wiwisekcja malej spolecznosci (spoleczenstwa Danii), dzie wszyscy sie miluja i zgodnie razem chodza do kosciolka i na polowanie ale… no wlasnie. Polowanie. To spolecznosc oparta na przemocy i brutalnej sile (pomijam tu nawet fakt zbiorowego wykluczenia). Polowania i ta meska inicjacja (podarunek strzelby) w ostatnich scenach, to raz. Ale co bardziej uderza – kiedy ta wioska zaczyna na nowo szanowac Lucasa, albo chociaz chwiac sie w swojej pewnosci co do jego winy? Po tym, jak ten pokazuje, ze mimo ze zlamany (a moze dlatego) potrafi dalej walnac temu i tamtemu (scena w supermarkecie to klucz do tego filmu moim zdaniem).
    I to sa wlasnie moraly tego filmu.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Super, widziałaś!
      Są morały, to może Paweł będzie zadowolony. Choć to nigdy nie wiadomo, czy trafią w zapotrzebowanie.
      Ciekawe to, co piszesz o Klarze. Mnie ta postać bardzo zafrapowała. Kłamie, nie jest niewinna w tym dosłownym sensie. I nawet nie to, że nie doceniam ile zła może się kryć w dziecku (mnóstwo). Tyle że ona nie ogarnia lawiny, którą uruchomiła. Sceny, w których się zwierza dorosłym, że powiedziała coś głupiego, że chciałaby się wycofać – niosą oczekiwanie, że wrzód pęknie. Ale nie, dorośli tak bardzo upierają się przy jej niewinności, że potrzebna byłaby jakaś nadświadomość, by mogła się oprzeć takiemu kryciu. Fakt: zauroczenie i seksualność nie są dzieciakom obce. Psychologicznie ten film jest bardzo celny. Odwrotnie niż występujący w filmie psycholog.
      Społeczność ma swoje filary ładu. I lubi żyć ze świadomością, że ład jej się należy i że bohater, kto go broni. Pozorny azyl, w gruncie rzeczy – świat, który pod naskórkiem ma przemoc. Tak, jak piszesz. Bardzo celnie.

      A co do pewnej oczywistości podziału ról w filmie, to prawda, ale też i świadomy, przekonujący wybór. Myślałam sobie, co by było, gdybym poznawała historię z niejednoznacznej perspektywy. Byłoby ciekawie, bo na końcu wstydziłabym się, że w jakiejś mierze uległam stereotypom. Tutaj rzeczywiście nie jestem poddana takiej próbie. Ale dzięki temu mogę wejść w przedsionek absurdu. Poczuć potrzask. Dobre rozwiązanie.

    2. PawełW

      Narzucone – nie do końca. Raczej jest zbyt wiele punktów widzenia i widz – a przynajmniej ja – gubi się. Skoro scenarzysta zdecydował się nam pokazać od początku, że Klara kłamie to trudno bym uwierzył tym których przekonała. Tym bardziej, że nikt nie czyni żadnego gestu zwątpienia.
      Jeżeli chodzi o Jej motyw: dla mnie jest jasny – deficyt uczuć. Niby Rodzice Ją kochają itd… ale to płytka i powierzchowna miłość. Jak napisałaś: niby wszyscy się miłują i zgodnie chodzą do kościółka… natomiast chętnie na kogoś zapolują.
      Tamaryszku: Vinterberg w ostatniej scenie pokazuje: nie ma prawdy :)

    3. tamaryszek Autor wpisu

      ? Wielu innych rzeczy nie ma. Sprawiedliwości, zadośćuczynienia, zapomnienia, uwolnienia, ukojenia, może nawet nadziei nie ma. Ale prawdy bym nie podważała.

  8. maria

    Ostatnio natknęłam się na bardzo interesującą (nad?)interpretację ‚Melancholii’ prof.Mikołejki , zamieszczam link, nie wiem, czy się zachowa: http://www.polskieradio.pl/8/402/Artykul/381878,Profesor-Mikolejko-Trier-dokonal-wyboru-stanal-poza-dobrem-i-zlem.
    W prawie godzinnej rozmowie w Trójce, profesor opowiada o nordyckich, mrocznych mitach, oraz nierozliczonej wojennej przeszłości Skandynawów, które to mogą mieć wpływ na ich współczesne życie.
    ‚Polowania’ nie widziałam, w przyszłym tygodniu mam nadzieję zobaczyć .
    Idąc tropem prof.Mikołejki może w tym filmie chodzi o coś więcej niż tylko o niesłuszne oskarżenie o pedofilię. Może Duńczycy też mają nie wyjęte z szaf trupy, z którymi muszą się zmierzyć.
    Zobaczymy :)
    Pozdrawiam,

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Mario, dzięki za adres. Bardzo ciekawe – już to, co przeczytałam. Audycja półgodzinna, wysłucham na pewno. Dwójka, nie Trójka. Ale to równie dobry odnośnik. :)
      Mam wrażenie, że „skandynawskość” filmu Vinterberga jest bezdyskusyjna już od pierwszych scen. I parokrotnie uświadamiałam ją sobie w trakcie seansu. Nie to, że mroki czy nordyckość. Również inne (?) traktowanie dzieci, inne (?) życie w małym miasteczku, inny temperament. Trupy w szafie mogą mieć na olowanie wpływ. Tylko znów diagnozowanie trupów to nie taka łatwa sprawa. Potrzebny byłby objaśniacz typu Mikołejki. ;)
      Pozdrawiam. Życzę seansu pełnego wrażeń.

  9. kasjeusz

    tamaryszku, po pierwsze, bardzo się cieszę, że po powrocie do blogowania odnalazłam chociaż ciebie! :) Opisanego filmu nie znam (już dodałam go do listy tych, które muszę obejrzeć), więc tak zupełnie nie na temat skrobnę: ostatnio widziałam pierwszy odcinek serialu Hannibal z Mikkelsenem, tematyka może i niezbyt trafiająca w mój delikatny nastoletni gust, ale nie sposób nie docenić niektórych ujęć i – przede wszystkim – interesujących opening credits (zwłaszcza w dobie, gdy większość producentów serialowych wcale nie decyduje się na wykonanie czołówki lub skraca ją do granic możliwości). Prosta, ale wymowna animacja!
    Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz przepraszam, że nie na temat,
    kasjeusz

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Kasjeusz! Fanfarami Cię witam i chętnie wcielę się w rolę herolda, obwieszczając zmartwychwstanie hello bluebird! No zżymam się trochę na niedostępność serialu, bo ja to w moim telewizorze nic prawie nie mam. To jest takie pudełko, niemal bez treści. Zakupię całą serię jak już wydadzą na dvd. I obejrzę hurtem. Polowanie wpisz na listę i nie przegap. :)

  10. Agnieszka Skrzypczak

    Że film należy do pewnej listy ‚must see’ – wiedziałam
    Że tematyka w nim poruszana do łatwych nie należy – wiedziałam
    Że aktorstwo Mikkelsena sprawi, że w pewien sposób każdy poczuje ból Lucasa – wiedziałam
    Jednak to co zobaczyłam/przeżyłam przerosło moje oczekiwania. To nie była jedna uroniona łza, lecz morze łez. To nie było wzruszenie, lecz płacz spowodowany lękiem. Strachem przed tym co się zdarzy, przerażeniem, że takie sytuacje naprawdę mogą mieć miejsce.
    Agresja przeciwstawiona uporowi, oskarżenia kontra wiara w człowieka. Powtarzane niczym mantra ‚dzieci nie kłamią’. Gra schematami przyprawiająca mnie o ból głowy.
    Wreszcie wyczekiwany happy end, zarzuty odrzucone, Lucas wraca na łono tej jakże zamkniętej społeczności. Ale zawsze gdzieś ukryta, nierzucająca się w oczy pozostaje łatka – pedofil. I co jakiś czas przypomni o sobie strzałem z broni. A mnie pozbawi snu na co najmniej jedną noc.

    Przyznam, że pierwsze co zrobiłam po obejrzeniu tego filmu, to odwiedziłam Pani stronę. By choć trochę „uporządkować” myśli (niczym notatki w liceum, wiernie podążając za Pani radą [ha! 3 lata wiele mnie nauczyły]), które kłębiły mi się w głowie. Film z serii tych, które obejrzeć trzeba, ale nie jest to ani łatwe ani przyjemne. Genialny i bolesny, tyle.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Agnieszko :)
      Twoje emocje znów mi ten film przypomniały. Pamiętam jeszcze swoje zdenerwowanie z pierwszego (kinowego) seansu. Coś absurdalnego. Najpierw oburzenie, potem strach. Narastającą paranoję. A wszystko coraz bardziej bezwzględne, z rosnącą dawką jadu i wykluczenia. Na przykład scena w sklepie, gdy zabraniają Lucasowi kupować (i aplauz dla Lucasa, gdy rozkwasza nos kierownikowi).

      Cieszę się, że i Ciebie film przygwoździł. ;)
      I bardzo mi miło, że tu zajrzałaś. Zapraszam. :)
      Ja również te trzy lata dobrze pamiętam, też się sporo nauczyłam. Aż trochę szkoda, że minęły.
      Życzę wielu dobrych filmowych odkryć.

  11. Pingback: obce niebo | tamaryszkowe pre-teksty

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.