dotyk i smak

Aneta Granda, Listy z innego raju, Warszawska Firma Wydawnicza 2012

Pisałam dopiero co recenzję z tomiku poezji. 
Dla reanimującego się, przechodzącego metamorfozę „Archipelagu”. Tekst jest na fejsbukowej stronie, w nim sporo słów wyjętych z wierszy. [zapraszam] 

Listy z innego raju

Tu zacytuję inny, na który zabrakło miejsca, choć z pewnością nie zburzyłby mi oglądu. 

„w mleku najbardziej lubię
smak mleka

mleko nikogo nie udaje
i pięknie pachnie krową
czasem ubierze się w kożuch
lub zasiedzi za długo u kogoś

cóż
mleko jest tylko sobą”

Popijam kefirek, który już krową nie pachnie, ale widocznie gdzieś się musiał zasiedzieć, i działa na mnie jednocześnie – smakiem i konsystencją.

Właściwie wszystko odbieramy pakietem zmysłów. Patrzę, wącham, smakuję, pałaszując posiłek. Jestem słuchem i wzrokiem podczas rozmowy (trochę nosem, czasem nawet bardzo). Dotykam i nie odrywam oczu, gładząc jedwab apaszki. A „co by było gdyby” zamienić się w jeden receptor? Nie uszkadzając pozostałych i rotacyjnie się nimi wspierając. Może to popromienny skutek działania Imagine, ale chyba nie tylko. Myślę, że po prostu nie chłonę wszystkiego, co mnie bombarduje i chciałabym to rozłożyć na elementy.
I zamiast „wszystkiego”, mieć coś naprawdę. A dotyk i smak (w tej kolejności) kuszą mnie najintensywniej.

Łąkę po prostu zobaczyć, usłyszeć szum i strzępy rozmów tych, których mijam na ulicy (siądę na ławce, by nie martwić się o potrącenie), powąchać kwitnące drzewa (próbowałam się dziś na tym skupić), dotknąć… najmilsza w dotyku jest czyjaś skóra albo ziemia albo kora, ziarno (w którym można zanurzyć rękę)… lub sierść zwierzaka, przez którą wyczuwa się ciepło i ruch.
Wiem, trochę głupie, bo wiele się wtedy straci. No ale o to mi się rozchodzi, że tracę najwięcej, biorąc za dużo naraz.

8 komentarzy do “dotyk i smak

  1. kasjeusz

    No proszę, zachęcające te mleczne przetwory językowe! Poetka pisze z taką łatwością, jakby wyssała tę umiejętność z mlekiem matki. Nie słyszałam wcześniej o tej pozycji, ale teraz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba biec do księgarni/biblioteki i czytać!

    Uściski,
    kasjeusz, co ma mleko pod nosem ;)

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Kasjeusz, zajrzyj na stronę Archipelagu (FB) – podobno będzie można wygrać Anetę Grandę w konkursie. Dostrzegłam taką zapowiedź, może się ziści.
      Oj, toż to kokieteria, boć Ty mlekowa panna tylko metrykalnie. Umysł masz zdecydowanie bliższy innym napojom. Wino… i teraz nie wiem, co powiedzieć… Bo bliżej mi do półwytrawnych, ale nie mam serca nakładać ograniczeń Twojej wytrawności…W sensie, że nie „pół”.

      Wino to smak. Może być, trafione w zapotrzebowanie. ;)

  2. ZygmuntMolikEWA

    Tego co nas wczesną wiosną bombarduje chłonięcie, w moim wykonaniu jest jak stop klatka. Zastygam i patrzę w zachwycie, wystarczają mi oczy.
    Spróbuję dziś dotykać, zdejmę rękawiczki, których wirtualną powłoką odgradzam się czasem…

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      :) Wirtualne rękawiczki! Ach, czyli czeka Cię dotkniecie (!) rzeczywistości. Iluminacja. :) Tak, ale jakie to wszystko nietrwałe. Wystarczy, że przykręcą dawkę słońca, zdmuchną poziom rtęci w menzurce i już balon euforii podziurawiony. Dziś na przykład nie ma co wąchać i kiepskie oświetlenie. Podejrzewam jednak, że mleko nadal pachnie krową. ;)

  3. janek

    Oj, tak! Człowiek jest zachłanny! Łakomy. Ja jestem ;). Ale w sumie „rozchodzi” mi się o to, że też lubię bardzo dotykać kory drzewa i wkładać dłoń w ziarno. Specyficzne, rzadkie odczucie. Inne tam (w lesie) i inne tu (w spichrzu) ;). Pozdrawiam i jadę wąchać łąkę ( i nie tylko).

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      To może gdzieś tam brodzisz „wśród fali łąk szumiących”, pachnących i dających po oczach. Jak tu przyjąć tyle bodźców i nie zwariować?! Masz naturę łasucha, dasz radę. Słońca życzę!

  4. Lirael

    A u nas dziś nawet nie trzeba się skupiać, żeby poczuć kwitnące drzewa. Ich zapach szczelnie wypełnia powietrze. Aż się nie chce do domu wracać. :)

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Lirael, do tego Twoje śpiewne imię i niemożliwe, żeby nie było słychać treli. :) A ja się rozglądam i mój wtorek nie wygląda majowo. Choć mam nową, kwitnącą torebkę. Może jak odeśpię, włączę rozjaśnienie obrazu i ustawię kontrast, to będzie smak, że hej! Niebo w gębie, niebo nade mną i same niebiańskie myśli. Tego Ci życzę! Pa.

Dodaj odpowiedź do janek Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.