u niej w domu

U niej w domu, reż. François Ozon, Francja 2012

U niej w domuZ Ozonem nigdy nie wiadomo, ale zawsze warto sprawdzić. 

Moje spotkania z jego filmami to silne emocje po 5×2, kilka mocnych nut uruchomionych Czasem, który pozostał (Jeanne Moreau, ona jest niezniszczalna!) i dziwna irytacja irracjonalnymi zagraniami psującymi dobrą obyczajówkę w Rickym

A wczoraj: dałam się uwieść. Tylko komu?czemu? Może to sprawa „francuskiej” reżyserii Ozona, może mistrzowskiej gry Fabrice`a Luchiniego albo kobiecych sztuczek Emmanuelle Seigner i Kristin Scott Thomas? Ale niewykluczone, że to działanie warsztatowych tricków – tyleż filmowych co literackich, bo pisanie i uzależnienie od słownej kreacji to w U niej w domu temat numer jeden. Wielka literatura (na stół rzucane woluminy z prozą mistrzów), warsztat (co wolno i jak to robić skutecznie), doświadczenie tworzenia (nierozłączne z podglądactwem i manipulacją). Myślę, że to mnie uwiodło, bo podatna jestem na wtajemniczenia w sztukę pisania i już podjęcie tematu obudziło moją ciekawość. Nie bez znaczenia pozostają okoliczności. Pozornie niekorzystne, choć tym razem w sam raz: seans dla dwojga w pustej ogromnej kinowej sali. Dlaczego ludzie nie wybierają właściwych seansów?

Sytuacja
Germain (Fabrice Luchini) jest nauczycielem francuskiego w Liceum im. Gustawa Flauberta. Patron szkoły staje się poniekąd patronem fabuły. Literacki rzemieślnik, ten, który w drobiazgowym opisie zwykłego życia chciał utrwalić jego esencję – czyli uruchomić literacką magię. Pisał o innych, ale wchodził w ich skórę (aż po słynną deklarację: „Pani Bovary to ja!”). Nasz Germain jest w wieku mocno średnim, w wieku podatności na kryzys, który nadchodzi. No bo co też teraz za młodzież: nie myśli, prawie niepiśmienna, niewyraźna. Germain sprawdza prace 2c, ziewa i marudzi, aż tu nagle… 

Dygresyjnie muszę napomknąć, że intrygują mnie francuskie filmy o szkole. Podglądam – nie pierwszy już raz – jak bardzo inaczej rozmawia się tam o literaturze. Nie wiem, czy filmy oddają rzeczywistość. Ale nigdy nie słyszę o historii literatury, a zawsze o jakichś niuansach, które potem przenosi się na doświadczenia uczniów. Piszą niebogi eseje – nie literaturoznawcze, lecz „intymnie filozoficzne”. Jakby nie wiedza, lecz sam akt pisania i introspekcji miał podlegać doskonaleniu. Tu pojawiają się dwa tematy: pierwszy jest opisem tego, jak przeżyli weekend, drugi nakazuje wykorzystanie w pracy zestawu podanych przymiotników. Nauczyciel ocenia „literackość” uczniowskich prac. 

… aż tu nagle igła w stogu siana, tekst, który czyta na głos swojej żonie i który ich oboje wciąga. Niby nic – kawałek realistycznej prozy, po którym aż chce się postawić sygnaturę „cdn”. To esej Claude`a. Germain i Claude tworzą główną parę antagonistów. Nauczyciel i uczeń, czytelnik i pisarz. Ta podwójność ma inaczej rozłożone akcenty: raz ten, raz tamten jest na silniejszej pozycji. I nie wiadomo, kto tu pociąga za sznurki. 

U niej w domu. Esther i Claudezapach kobiety z klasy średniej ;)
„Cdn” to nie żart. Claude naprawdę pisze ciągi dalsze, Germain czyta je na głos swojej żonie, potem udziela Claude`owi rad, które ten wprowadza w życie – z niezbędną modyfikacją, która inspiruje Germaina do kolejnych pouczeń (i wewnętrznych ekscytacji).

Co jest sednem opowieści? Dom normalnej rodziny (Claude zafascynowany życiem rodzinnym swego przyjaciela, Rapha, usiłuje przeniknąć do środka). Kobieta (matka Rapha – Emmanuel Seigner – nieuchwytna, pachnąca, o skórze „delikatnej jak jabłko do schrupania”). Podszewka (bo „idealna” rodzina nie istnieje, a wtargnięcie do – jakiegokolwiek – domu wcześniej czy później obnaży rysy i niezgrabne ślady szwów). 

U niej w domu. Claude i GermainDodajmy, że para Claude – Germain to niejedyny duet wzięty pod lupę. Jest przecież relacja Esther (matka Rapha) – Claude (jakże literacka: młodzieniec podkradający się w pobliże kobiety starszej, lecz ponętnej, zakazanej). Jest przyjaźń Rapha i Claude`a (interesowna, dramatyczna, z nutą homoseksualizmu – to przecież film Ozona!). Jest małżeństwo Artole`ów: Esther i Raph senior oraz małżeństwo Germaina i Jeanne. A przecież ciekawszy od relacji małżeńskich jest kontrapunkt kobiecości tworzący się tam, gdzie zbiega się kobiecość Esther i Jeanne (skrzyżowanie sex appealu z krytyczną inteligencją). 

wojeryzm
Wniknąć do czyjegoś domu, podsłuchać toczące się w nim rozmowy. 
Wywąchać zapachy. Przestudiować obrazy na ścianach i bibeloty.  Naruszyć i sprawdzać, co się stanie. Czy nasze gesty i słowa mają moc kreowania nowych zdarzeń. Czy mamy taką moc, by zaklęta w słowa rzeczywistość budziła emocje, wręcz ekscytację w tym, kto ją za pośrednictwem słów poznaje.

To może się wydawać ekstrawagancją. Ale czym innym jest literatura? 

Germain podczas spotkań z Claudem wykłada kluczowe strategie pisania. Mówi o budowaniu konfliktu. O wprowadzaniu scenerii. O nadawaniu życia postaciom drugiego planu. O punktach zwrotnych. Miejscach niebezpiecznych (naruszających jakieś etyczne granice). O budowaniu zakończenia. Polecam! Świetne warsztaty literackie. Zwłaszcza, że powieść pisze się in statu nascendi. A Germain przypomina trochę Woody Allena z filmu Jej wysokość Afrodyta – gdy wchodzi w wymyślony świat i wyrasta między bohaterami niczym diabeł z pudełka.

A na stół rzucane są powieści mistrzów. Tych największych podglądaczy i manipulantów. Którzy z maestrią włamywacza wkradali się do domów i wyciągali na światło dzienne tajemnice i udręki. Musi być wśród nich Tołstoj ze swym memento: „Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”.
Jest Czechow, Musil (Niepokoje wychowanka Törlessa), Céline (Podróż do kresu nocy), są Francuzi: Maupassant i nade wszystko Flaubert (Madame Bovary).

Manipulacja i podglądactwo. Tak, tak, do tego to się sprowadza. Tym jest literatura (szerzej: sztuka). I tylko pytanie o to ile życia w fikcji i jaką cenę płaci pisarz, główny manipulator, pozostaje pytaniem otwartym.

Dla mnie: świetne. Coś dla tych, którzy lubią podglądać lewą stronę haftu.

12 komentarzy do “u niej w domu

  1. PawełW

    Czytanie – i pisanie – wciąga. I o zgrozo, może być niebezpieczne. Zaskakujący film. Nie formą ale treścią. Dla mnie sednem całości jest sekundowa scena kiedy Claud mnie i wyrzuca ciąg dalszy do kosza a Germain jak narkoman na głodzie łapczywie schyla się, wyjmuje, rozprostowuje i czyta, a właściwie pochłania treść. Podobała mi się też narracja. Niby płynna ale rwana i zaskakująca zwrotami.
    Film o tym jak manipulować ale też o tym jak tego unikać i z manipulowanego samemu stać się ‚lalkarzem’. I muzyka…. trzeci wymiar tego obrazu.
    Nie ma słabych stron ale nie jest wybitny. Ot kawał dobrego kina trzymający na napięciu do ostatniej sceny.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Dzięki za przypomnienie sceny z koszem. ;) Ciekawe jest i to, że choć profesor literatury musi wiedzieć, że słowa i rzeczywistość to nie to samo, jednak co rusz nabiera się i podejrzewa, że to, co opisane, zaszło naprawdę (vide: scena „samobójstwa”). To jak tu mają się ustrzec podejrzeń mniej świadomi czytelnicy?

      Może nie wybitny, ale do ponownego obejrzenia. Nie jest to film, który wciągnie każdego. Aktorsko: Fabricio Luchini gra pierwsze skrzypce.
      Muzyka: TAK! Szkoda, że moje ucho nie przechowuje nut, muszę się pogodzić z ulotnością muzycznych wrażeń. :)

  2. czara

    Bardzo mi się podobało to mieszanie granic między fikcją, a literaturą (jak często zresztą u Ozona), podobała mi się też satyra na świat „sztuki”, na „typową rodzinę klasy średniej” ciut bardziej… typowa ;) Całość bardzo smakowita i wciągająca, mimo że lekka jak chmurka. I jak coś lekkiego, połyka się i… już o niej nie myśli później.Co nie przeszkadza mi czekać z niecierpliwością (ale i z obawą) na kolejny film Ozona, we fr kinach dopiero pod koniec sierpnia…
    PS A co do francuskiej szkoły i lekcji literatury to jest to tak odległe od polskich lekcji, jak i zresztą cały sposób edukacji, czego akurat doświadczyłam niedawno. Masz absolutną rację!

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Czaro, nie śledzę obsesyjnie wątków szkolnych. Może nawet podświadomie ich unikam. Ale te francuskie eseje… I w ogóle: francuski pomysł na nauki humanistyczne, budzi moją ciekawość. Gdybyś coś, kiedyś, na podobny temat zechciała skrobnąć (!), będę pierwszą czytelniczką.

      Ozon prawdopodobnie nie pozostanie we mnie na wieki. Mówisz „lekki jak chmurka”, Paweł podobnie („dobry, lecz nie wybitny”) to chyba kwestia ujęcia tematu. Bo Ozon wybrał konwencję nieco postmodernistycznej gry. Cytaty, iluzje, fikcja i realność, wchodzenie w rolę i dystansowanie się, piętrowa narracja. Postmodernizm zawsze zostawia człowieka nienajedzonym, ale z wrażeniem, że uczestniczyło się w inteligentnej zabawie.

      Co do tematu, to wspiera się na dwóch filarach. Sztuka jako manipulacja. Sztuka jako podglądactwo. Oba wydają mi się ciekawe. Bo coś w tym jest. Na co dzień jesteśmy tylko w roli tych, którymi „manipuluje” opowieść. Germain miał szansę na grę interaktywną. ;) A podglądanie najwyraźniej jest zachowaniem warstwowym. Ma warstwy prostackie i te bardziej wysublimowane. A instynkt, na którym te odruchy się wspierają, pozostaje ten sam.

  3. czara

    Tamaryszku, może coś w tym jest, bo ilekroć w recenzji pojawia się termin „postmodernistyczna gra”, zbieżne to jest z moim niedosytem. Ale ja może nie tyle jestem graczką, co kinowym „mięsożercą”, jak zwykle nie wpasowałam się w ducha czasów ;) Co nie zmienia faktu,l że film polecam każdemu.
    A swoją drogą, widziałam tu w Polsce właśnie, plakat tego filmu straszliwy… Myślałam, że to reklama „Najpani domu”, prawie upadłam ze zdziwienia, że to Ozona tak się promuje… Ale próbuję go odnaleźć w internecie i nie ma, a ten plakat, który znajduję, jest zupełnie normalny i standardowy. Więc może to był tylko zły sen ;)

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Sen z plakatem:) Świetna przygoda. Niewykluczone, że zwizualizował Ci się lęk przed kiczem.;)
      Czaro, mnie też znosi ku „mięsnym” filmom, choć jak Ty cenię sałatę. Bo postmodernizm to jest mały kęs na dużym talerzu (z artystycznym wzorkiem) i z fikuśną nazwą. Tego nowego Ozona to wypróbuj i daj znak, bo jeśli u Was w sierpniu, to u nas dużo później. Pa.

    1. tamaryszek Autor wpisu

      Ewo, poczytałam. Dziwię się, jak to możliwe, że tylu wybitnych krytyków pisze to samo, co tamaryszek. W dodatku, niestety, prawdopodobnie bez uprzedniego zajrzenia na tamaryszkowe pre-teksty. ;) Zgodność jest budująca. Albo nie. Na dwoje babka wróżyła. Jeśli wszyscy widzą to samo, to możliwe, że reżyser dobrze film zmajstrował i dał mu czytelny przekaz. To on mówi, a nie każdy odbiorca według wrażeń. Albo też jest tak (to ta druga, gorsza strona medalu), że nie ma trzeciego, czwartego, piątego dna i odczytania osadzają się na drugim, żeby nie krakać, że na pierwszym poziomie odbioru.

      Aluzji do Czary nie zrozumiałam. Wiem, że jest w Polsce. Wiem, że czeka na nowego Ozona. Ale ten jeszcze nieprędko. Pokazali go w Cannes, o Złotą Palmę powalczył i zwinęli. Ten nowy to „Jeune et jolie”. Pozdrawiam. W rytm obrywającej się chmury.

  4. ZygmuntMolikEWA

    tamaryszku, chodziło mi o reklamę filmu Ozona – typu „Najpani domu”, którą czara przelotnie widziała a kolejno próbowała znaleźć w internecie. Ta reklama filmu, którą dołączyłam w linku (gdzie diabeł nie może…) zdaje się spełniać kryteria „snu” poszukującej (?)

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      :D No tak, tak, koniecznie ją dla kawału trzeba podsunąć Czarze. Narusza francuską subtelność, podstępnie wykorzystując francuskie ikony. Nie wiem tylko czy Depardieu jest wciąż francuski czy już rosyjski, bo on tak po babsku zmienny…
      Proszę, jakem pojętna. Jedna podpowiedź i rozumiem. ;)

  5. czara

    Widzialam znow ten „straszny” plakat ale tylko w realu. Nastepnym razem go specjalnie dla Was sfotografuje, by dowiesc, ze to nie sen:)

    Odpowiedz
  6. Pingback: subtelność | tamaryszkowe pre-teksty

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.