córki dancingu + 10/2015

Córki dancingu, reż. Agnieszka Smoczyńska, Polska 2015

Kto się sylwestrowo nie wyszumiał, znajdzie tu ujście do cielesnych wibracji i mentalnych świderków. Kto się daje złowić na baśnie – też powinien spróbować. Nie jest to świat Władcy Pierścieni, ani Gwiezdnych wojen, ani Pentameronu, ale mimo wszystko kraina alternatywnej rzeczywistości z baśniowym backgroundem. Dwie syreny – Złota i Srebrna – wyłowione z Wisły, trafiają na dancing w późnych latach 80. i sieją zamęt.
Córki dancinguZaczyna się od tego, że śmierdzi rybami. Kierownik dancingu chodzi, węszy i szuka źródła. Trafia do kanciapy, gdzie na sofie leżą dwie dziewczyny. I może by je przegnał, choć ładne, ale gdy na własne oczy widzi, jak zmieniają się w syreny, ulega. Nie wiem: magii, pożądaniu, ekscentrycznej energii, niezdrowej ciekawości. A może omamił już go ten narkotyczny zapach?

Bardzo zmysłowy film. Z tą etykietą zachowam Córki dancingu w pamięci. Odbiera się go (nie ograniczę się do czasownika „ogląda”) organoleptycznie. 

Skoro dancing, to specyficzna oprawa muzyczna: Daj mi tę noc, Bananowy song, Byłaś serca biciem… – kilka autoparodiujących się hitów, przy których Magda Cielecka tańcząco się rozbiera, a Kinga Preis daje popis wokalu i bezpretensjonalnego talentu. Dancingowe dźwięki idą w parze z klimatem, czymś dla mnie egzotycznym i z pogranicza groteski. Ale główny ton należy do muzyki innej, syreniej, wykreowanej przez duet sióstr Wrońskich (Ballady i romanse) i nawoływania Złotej i Srebrnej. Bo choć syrenki nauczyły się polskiego na plaży w Bułgarii, to czasem mówią do siebie po swojemu, śpiewnym wyciem.

Oczy pasą się światłem i kolorem. Znów ta dancingowa powierzchnia, spod której wychodzą obrazy nieprzewidywalne, stworzone pod dyktando fantastyki. Choćby obecność syren i tajemniczego trytona (satyra), któremu oberwano rogi. Istoty hybrydyczne, które trafiły do ludzkiego świata i próbują się w nim odnaleźć, czują jednak zew swej podwójnej natury. To, kim są, daje im glejt niezwykłości i obciąża przekleństwem. Wodzą na pokuszenie mężczyzn, lecz jak już pokochają, trudno będzie przekroczyć granicę. Wpatrzony w Srebrną ukochany mówi: „dla mnie zawsze będziesz rybą”, a syrenie ciało („bezdziurkowe”) fizyczną miłość u…trudnia. Srebrna (Marta Mazurek) i Złota (Michalina Olszańska) są smukłe, wiotkie, długowłose i długonogie. Wystarczy skropić je wodą, a dół przemienia się w ogon. Zmysł wzroku (i powonienia) uzupełnia dotyk: ogony są jak jęzory, jak olbrzymie sumy, śliskie, masywne, zwierzęce. Syrenki to nie elfy ni inne mimozy, to krwiożercze bestie, którym wyrastają długie zęby, przegryzające szyję i pożerające serce. Reżyserską wyobraźnię wspomagała malarska twórczość Aleksandry Waliszewskiej i sugestywna ekspresja scenarzysty, Roberta Bolesty.

Film, owszem, ma fabułę: początek, kulminację, rozwiązanie, ale wszyscy zdają się ją ogrywać, brać w nawias, przysłaniać dygresjami, zagłuszać emocją. Miłość, rewanż, samozagłada. Nie umiem ustalić, o czym są Córki dancingu. Być może po prostu wizją i grą. Ekscentryczną opowieścią z pogranicza marzeń i obsesji. Są też testem wytrzymałości dla żołądka. Mnie chwilami mdliło, chwilami biłam brawo syrenom, a gdzieś pomiędzy myślałam, że reżyserka jest niezłą artystką. 

To był mój ostatni kinowy film w roku 2015.

***

FILMOWY RANKING 2015

Trochę jestem zdziwiona, jak wiele w tym roku pominęłam w blogowych postach. I to jedyny powód poniższego zestawienia. Oto filmy, które zapamiętam szczególnie. Nie wiem, czy najlepsze, bo trzeba by wpierw zdefiniować kryteria, ale na pewno ważne. Kolejność alfabetyczna.

  1. 45 lat
  2. Birdman
  3. Dzikie historie
  4. Miara człowieka
  5. Mr. Turner
  6. Pieśń słonia
  7. Sicario
  8. Syn Szawła
  9. Wada ukryta
  10. W głowie się nie mieści

14 komentarzy do “córki dancingu + 10/2015

  1. maria

    Z Twojej listy tylko pierwsze trzy widziałam i też wyróżniłabym, w kategorii: ważne. Żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć: Miary człowieka. Do mojej listy dodałabym: Body/Ciało, Ex_machina, Makbet i jeszcze Król życia.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Ja jeszcze przed Makbetem. Body/Ciało jak najbardziej.
      Czas noworocznych rankingów to dobra okazja, by ogarnąć, co jest gdzieś w głowie, ale pochowane po zakamarkach. Więc lubię się takim zestawieniom poprzyglądać. Ale mnie jakoś nie ciągnie do list. Bo ważne były również te filmy (książki), które może nie dorównują tytułom większego formatu, ale były jakoś w punkt. Ex Machinę też z sympatią wspominam :)
      A Miara człowieka wchodzi do kin w styczniu. A ja ją już w podsumowaniach… ;)

  2. guciamal (małgosia)

    A ja dziś w kiosku zauważyłam gazetę z filmem 45 – i dzięki twojej rekomendacji kupiłam. Obejrzałam i nie żałuję, ciekawy film, cały czas myślę, czy ten związek przetrwał. Lubię takie niedopowiedzenia i taką spokojną narrację.

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Jaka gazeta???!!!
      Widziałam ten film latem. Spokojny. Jednakowe dni tuż przed rocznicą. Tylko ten list i to wspomnienie z wyprawy w Alpy. Niby nie dzieje się nic. Może związek przetrwał… Formalnie pewnie tak. Ale podczas piosenki, gdy Charlotta Rampling połyka łzy, ja sobie ryczałam (po cichu, no bo w kinie). :)
      Też chcę kupić!

  3. kornwalia

    Chciałam zobaczyć ten film. Oglądaliśmy trailer w kinie i takie samo uczucie było jak w czasie traileru „Demona”, że jakoś sztampowo, już to znamy, wszystko wiadomo i nagle bum! Hej, co to było? o co chodzi? spojrzeliśmy na siebie :) No i na „Demona” poszliśmy do kina, ale na syreny jeszcze nie. A myślę po Twoim poście, że jednak warto.
    Z Twojej listy, to widziałam za to Sicario (film na raz wg mnie) i W głowie się nie mieści, który mnie oczarował :)
    Zapisałam sobie do schowka Mr. Turner’a w wakacje, więc na pewno kiedyś obejrzę.
    Za to „Makbet” mnie rozczarował :( Taki piękny film, a tak bez siły wyrazu…

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      A u mnie odwrotnie: umknął mi Demon. Listopad miałam taki wzięty w nawias, więc nie zdążyłam. Nie wiem, co z tym Turnerem, bo tak chyłkiem jakoś przeszedł. Pamiętam, że jest długaśny, ale warto. Świetna postać. I malarz, i służąc, i ta pani, którą Turner pokochał, i samo malowanie, i salony artystyczne w sosie parodii. Makbeta obowiązkowo sprawdzę. No szkoda, szkoda, ale Fassbender i Cotillard, to może oprócz ładności będzie trochę aktorstwa…
      Kornwalio, pozdrawiam, aleś długo milczała! :)

    2. kornwalia

      Do aktorstwa bym się nie przyczepiła może w Makbecie, choć jednak oba nazwiska kojarzą mi się z takim dobrymi ludźmi, a w sztuce wiadomo kogo musieli zagrać, więc ciut mi się to gryzło, ale taki minus zatrudnienia znanych osób ;) Prychałam jednak pod nosem, że nie jest to Makbet Polańskiego, bo tamten to mnie rozłożył na łopatki.
      No, milczałam, milczałam i staram się wrócić od jakiegoś czasu ;)
      Również pozdrawiam!

    3. tamaryszek Autor wpisu

      Wysoko zawieszona poprzeczka grozi strąceniem! ;)
      A powrót odnotowałam. Trzymaj się kursu. ;)

  4. guciamal (małgosia)

    Aż musiałam wyciągnąć ze śmietnika :) bo nie czytuję takich gazet (Wysokie obcasy nr 1 ze stycznia tego roku) za niecałe 20 złotych. Dla filmu warto. Aha i przeczytałam artykuł o brytyjskiej królowej :) Gdy połyka łzy i puszcza jego rękę, jakby ją parzyła. Jakie to życie bywa nieprzewidywalne. Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      WO to żaden obciach. ;)
      Ale szkoda, że nie coś, co dłużej leży na półce. Strata nie taka znów ostateczna, bo jeśli dodali jako gadżet, to znaczy, że film już dostępny. Wypatrzę go dla siebie. Nieprzewidywalne. I jak mocno może zaboleć coś, czego ta druga osoba jest zupełnie nieświadoma.
      Pozdrawiam :)

  5. liritio

    Jak to się jednak człowiek sam programuje, że polskich filmów w znacznej części unikam jak ognia. Nie wszystkich, ale jednak.
    Bo z drugiej strony, w kinach takie kwiatki jak obecnie „Słaba płeć”, juz zwiastun krzyczy jaka to bryndza.
    Ale z Twojej listy na „45” się mocno nakręcam od jakiegoś czasu, chyba te WO kupię. Warto, jak rozumiem? Dotychczas tylko zwiastun widziałam (jakieś trzy razy) upewniając się w przekonaniu, że chcę.
    Film to jedno, ale Charlotte Rampling… Klasa sama w sobie.
    I noworoczne ahoj :)

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Liritio, ze spamu Cię wyciągnęłam. Jak to tak? Dobrze, że dojrzałam.
      Z Córkami dancingu to ostrożna jestem w polecaniu. Warto na pewno, ale nie każdego to bierze. Jak to mówił Richard Gere w Pretty Woman (trzeba czasem sięgnąć po autorytet): albo ktoś pokocha operę od pierwszego spotkania, albo nigdy. Z filmem Smoczyńskiej i z jej syrenami zachodzi właśnie ten czynnik: można się załapać lub nie.

      45 – jak najbardziej. Też kupię, bo dopiero teraz do mnie dotarło, że to nie te WO, co są w sobotę dołączane, ale WO niezależne.
      Ahoj!!

  6. liritio

    Nie wiem własnie :( bo długo nie widziałam komentarza, myślałam, że zjadło :/
    A to zjadło tak połowicznie…
    Myślę, że córki dancingu mogłyby bardziej do mnie przemówić niż wiele innych rodzimych naszych filmów, ale jednak póki co spasuję.
    No, to zobaczymy czy znowu wyląduję w spamie…

    Odpowiedz
    1. tamaryszek Autor wpisu

      Połowicznie. W dodatku już się najadło, bo nie żre. ;)
      Namawiam, by nie ustawać w próbach przełamywania niechęci. :)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.