Archiwa tagu: absurd

bzdura?

Jestem jak stary Żyd w antysemickich czasach. Krótko mówiąc: nie na fali, wrobiona, postawiona na beczce. Nie ja jedna, może nawet ktoś ma gorzej, w sumie – gdyby nabrać dystansu, to ujdzie. Jeśli autor cieszy się tym, co stworzył, to głupio marudzić, że ma się słabo napisaną rolę. Rola humanisty we współczesnej szkole, wydanie majowe. 

Trwają matury. Teraz czas egzaminów ustnych – język polski rozpoczął się 11 maja. W całej Polsce tak samo, bo od Tatr po Bałtyk obowiązują jednakowe zestawy egzaminacyjne, codziennie nowy pakiet osiemnastu pytań. Sześć z nich dotyczy tekstu ikonograficznego, sześć literackiego, a sześć języka. 666 – imię Bestii. ;) Ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. Nie żyjemy w średniowieczu. Żyjemy w Polsce. I mamy dostęp do internetu. Dwa ostatnie założenia są tu kluczowe. Jak sobie radzą tegoroczni maturzyści? Za wcześnie na komentarz do całego przedsięwzięcia, lecz właśnie skończył się czas moich osobistych obserwacji ustnej części egzaminu. Nie mogę dzielić się doświadczeniami z egzaminacyjnej sali. Wolno mi obserwować źródła powszechnie dostępne.

Miało być lepiej, bo zewsząd narzekano, że jest źle. Więc zamiast wypracowań sprawdzanych według klucza, wprowadzono ocenę holistyczną. A zamiast prezentacji przygotowywanej przez 10 miesięcy zaproponowano losowanie jednego pytania, na które odpowiada się po kwadransie namysłu. Poza aspektem merytorycznym (inna formuła sprawdza inaczej i co innego), istniał też aspekt moralny. O prezentacjach szła fama, że handluje się nimi powszechnie, że rzesza ludzi zarabia na produkowaniu gotowców, a maturzyści płacą, kują na blachę i zdają. Albo po prostu pożyczają od kolegi ze starszego rocznika i sprzedają komisji egzaminacyjnej czerstwy chleb jak świeżą bułkę. Komisja miała ograniczone środki weryfikacji blagi, dużą świadomość w czym uczestniczy i porcję satysfakcji z rozpoznawania zdających, którzy wykonali zadanie samodzielnie a nawet z pasją.

W tym roku inaczej, ale tak samo. Maturzyści szukają sposobów, by pokonać Bestię i znajdują rozwiązania oczywiste, których twórcy tego projektu nie przewidzieli (?). Skoro te same zestawy w całym kraju (i tylko 18), to rzecz w tym, by jak najszybciej zebrać dane zewsząd i skompletować wszystkie w jednym miejscu. Nawet nie muszę dodawać gdzie. Tym sposobem maturzyści znają tajne zestawy już o dziewiątej. Nieboraki, którym wypadło zdawać w pierwszej kolejności, cóż, liczą na siebie. Cała reszta ma wgląd w pytania. Ci, którzy zdają po południu, uczą się gotowych rozwiązań.

I co z tego wynika? Jaką aurę wokół matury i szkoły kreuje ta sytuacja? Kilka obserwacji (cytaty ze strony na facebooku).

1. Solidarność 2015
Młodzież jest dumna, że wykiwała starych. Niszczą system, wiadomo – system jest zły i usiłował odebrać im godność. Zmuszał do egzaminu, kazał każdemu samodzielnie, a oni przecież – w miażdżącej większości – nie wybierają się na polonistykę. Po co mieliby uczyć się polskiego, skoro im niepotrzebny?

Prekariusze wszystkich krajów łączcie się. Nie znałam tego słowa wcześniej. Dopiero komentarze powyborcze wylansowały „prekariuszy” jako określenie siły politycznej, zagospodarowanej przez kandydata rozwalającego „system”. Etymologia pozornie wskazuje na słabość [prekariusz = człowiek bez perspektyw].

Jak świat światem, a Polska Polską, trudna sytuacja ludzi łączy i wyzwala potencjał działań zbiorowych. Nazwać to spadkiem po PRL-u? – to przyzwolenie na omijanie prawa, które ustanowił ktoś, komu nie daliśmy legitymizacji. Omijanie przepisów dowodzi cnót, nie wad. A może inaczej: sięgnijmy do czasów własnej matury i z ręką na sercu wyznajmy, że nikt nie ściągał, nie słyszeliśmy o żadnych sposobach i trikach. Nie da się. Nic nie działo się na taką skalę, bo inne były możliwości. Pytanie: czy autorzy (kolejnej) koncepcji egzaminów maturalnych nie potrafili przewidzieć, jak łatwo łamie się procedury? Może przewidzieli, lecz czuli się bezradni wobec technologii i filozofii hakerskich czasów? 

Profesor Bartoszewski zapytany czego oczekuje po pielgrzymce Papieża, zaczął od uściślenia. „Nie wiem, czy chce Pan zapytać, czego oczekuję, czy może czego się spodziewam. (…) Bo oczekuję na przykład, że wszyscy Polacy będą uczciwi, ale w ogóle się tego nie spodziewam”. Analogia jest oczywista.

2. Na legalu nielegalne
Nauczycieli i dyrektorów obowiązują ścisłe procedury i etyka zawodowa. Uczniów nie obowiązuje nic. Na ogólnie dostępnej stronie, często pod własnym nazwiskiem i danymi, które mogą identyfikować miejsce, w którym przystąpili do egzaminu, ujawniają, że naruszyli jego tajność, że zamierzają to robić w kolejnych dniach i że to jest właśnie sprawiedliwość.

Gorzko zabawne jest to poczucie słuszności. Ktoś się obruszył, że zdający o ósmej są pokrzywdzeni. Odpowiedź: winny jest wróg, nie my, to on zasługuje na zemstę.
„(Antolik): CKE nas zrobiło w balona (eufemizując, bo ciśnie mi się inny wyraz) więc my mamy takie samo prawo zrobić je. sprawiedliwość za sprawiedliowść”. [Pisownia oryginalna, przecież maturzysta nie ma obowiązku znać ojczystego języka, skoro nie chce. Centralna Komisja Egzaminacyjna to rodzaj żeński.] „(…)bardzo przykro, że jest to tak niesprawiedliwe, ale jeżeli cke jest niesprawiedliwe wobec maturzystów, to czemu maturzyści nie mogliby być niesprawiedliwi wobec ich…”

3. „Lej ciepłym moczem” na polaka
Język polski (ustny) jest pod szczególnym ostrzałem, bo dla wszystkich obowiązkowy, a zarazem niedoceniany od lat. Nieuwzględniany przez uczelnie w rekrutacji na studia. Nieprzydatny w znaczeniu merkantylnym i pragmatycznym. Przede wszystkim taki sygnał płynie z obserwacji. Humanistyka nie przynosi dochodu – ani państwu, ani jednostce. Niezupełnie prawda. A już kolosalna nieprawda, jeśli uwzględnić znaczenie nieprzekładalne na korzyści wymierne i natychmiastowe. Skoro jednak tych niewymiernych nie traktuje poważnie dorosły świat, to absolutne przyzwolenie na krótkowzroczność mają Ci, którzy swą dojrzałość właśnie potwierdzają na egzaminach.

W komentarzach (fb) ktoś sugeruje, że to nie fair, więc zbiera powinszowania za nieuleczalny „autyzm”. „A chciałabyś powtarzać w sierpniu egzamin ustny, który bądź co bądź NIKOGO nie obchodzi na uczelniach, bo pytanie było pojebane i nie zdałaś?” Rany! Całe sztaby co rok przeprowadzają żmudną ewaluację matury, szukając przyczyn uczniowskich potknięć. A odpowiedź jest prosta i genialna: „pytania były pojebane”. Długo się maturzysta (znany z imienia i nazwiska) wypowiada, niezbyt porywająco, ale cytuję za ową zgrabną frazę o ciepłym moczu, który wszyscy leją na egzamin. Wkracza skatologia. ;)

4. Domino
Następny rocznik patrzy i wyciąga wnioski. Przekaz brzmi: zdałem, choć nie umiałem. Matura to bzdura. Mentalność narodowa każe nam oznajmiać światu, jaki to jestem sprytny, jak wielką mam inteligencję wrodzoną (niećwiczoną), że nieskażony wiedzą wykiwałem durną komisję egzaminacyjną. Gdybym to wiedział wcześniej, nie zawracałbym sobie głowy szkołą już w gimnazjum. 

Jakie wnioski wyciągnie nauczyciel? Jeśli uwierzy, że edukacja to walka (my-oni), to może zacząć budować swoją pozycję na strachu. Może do tej walki przystąpić i łatwiutko (głupiutko) – czy to na egzaminie, czy na sprawdzianie – zadać pytanie, które niewiedzę obnaży. Stop. Nawet nie chcę myśleć, to absolutnie chory wariant. Jestem w szkole po to, by pomóc, by prowadzić i doradzać, (idealistycznie) zainteresować, podsuwać pytania i wspólnie szukać odpowiedzi. Hmm.. też brzmi głupio, bo nierealnie. Moi uczniowie wdzięczni są głównie facebookowi. Ich wygrana mnie nie dotyczy. Nauczyciel, któremu jeszcze się zdaje, że gra toczy się fair, jest dobrotliwym „starcem”, który nie wie, jak kręci się świat. Czy komuś przyjdzie do głowy, że można to wiedzieć, a mimo to nie zgadzać się na ślepy pęd?

Strona (podejrzewam, że jedna z wielu) prowadząca akcję rozszyfrowywania pytań, ma w podtytule „jak mieć przejebane”. Znaczy: współczujcie nam, bo my biedni musimy (?) zdawać głupią (?) maturę. Kto tu ma przejebane? Krótki namysł: wszyscy po trochu, ale głównie maturzyści. Nawet jeśli otrzymają wysokoprocentowe wyniki, nawet jeśli na nie zapracowali, to i tak każdy będzie mógł to podważyć. Zdawałeś w czasach, kiedy wszystko jest relatywne. Gdy coraz mniejsze  znaczenie ma cokolwiek.

Dziś czwarty dzień ustnych matur. O 8.25 dziewięć z osiemnastu pytań zostało odtajnionych, chwilę później już wszystkie. A nawet więcej, bo codziennie ktoś robi kawał i podsuwa pytania wyssane z palca.