Córki dancingu, reż. Agnieszka Smoczyńska, Polska 2015
Kto się sylwestrowo nie wyszumiał, znajdzie tu ujście do cielesnych wibracji i mentalnych świderków. Kto się daje złowić na baśnie – też powinien spróbować. Nie jest to świat Władcy Pierścieni, ani Gwiezdnych wojen, ani Pentameronu, ale mimo wszystko kraina alternatywnej rzeczywistości z baśniowym backgroundem. Dwie syreny – Złota i Srebrna – wyłowione z Wisły, trafiają na dancing w późnych latach 80. i sieją zamęt.
Zaczyna się od tego, że śmierdzi rybami. Kierownik dancingu chodzi, węszy i szuka źródła. Trafia do kanciapy, gdzie na sofie leżą dwie dziewczyny. I może by je przegnał, choć ładne, ale gdy na własne oczy widzi, jak zmieniają się w syreny, ulega. Nie wiem: magii, pożądaniu, ekscentrycznej energii, niezdrowej ciekawości. A może omamił już go ten narkotyczny zapach?
Bardzo zmysłowy film. Z tą etykietą zachowam Córki dancingu w pamięci. Odbiera się go (nie ograniczę się do czasownika „ogląda”) organoleptycznie.
Skoro dancing, to specyficzna oprawa muzyczna: Daj mi tę noc, Bananowy song, Byłaś serca biciem… – kilka autoparodiujących się hitów, przy których Magda Cielecka tańcząco się rozbiera, a Kinga Preis daje popis wokalu i bezpretensjonalnego talentu. Dancingowe dźwięki idą w parze z klimatem, czymś dla mnie egzotycznym i z pogranicza groteski. Ale główny ton należy do muzyki innej, syreniej, wykreowanej przez duet sióstr Wrońskich (Ballady i romanse) i nawoływania Złotej i Srebrnej. Bo choć syrenki nauczyły się polskiego na plaży w Bułgarii, to czasem mówią do siebie po swojemu, śpiewnym wyciem.
Oczy pasą się światłem i kolorem. Znów ta dancingowa powierzchnia, spod której wychodzą obrazy nieprzewidywalne, stworzone pod dyktando fantastyki. Choćby obecność syren i tajemniczego trytona (satyra), któremu oberwano rogi. Istoty hybrydyczne, które trafiły do ludzkiego świata i próbują się w nim odnaleźć, czują jednak zew swej podwójnej natury. To, kim są, daje im glejt niezwykłości i obciąża przekleństwem. Wodzą na pokuszenie mężczyzn, lecz jak już pokochają, trudno będzie przekroczyć granicę. Wpatrzony w Srebrną ukochany mówi: „dla mnie zawsze będziesz rybą”, a syrenie ciało („bezdziurkowe”) fizyczną miłość u…trudnia. Srebrna (Marta Mazurek) i Złota (Michalina Olszańska) są smukłe, wiotkie, długowłose i długonogie. Wystarczy skropić je wodą, a dół przemienia się w ogon. Zmysł wzroku (i powonienia) uzupełnia dotyk: ogony są jak jęzory, jak olbrzymie sumy, śliskie, masywne, zwierzęce. Syrenki to nie elfy ni inne mimozy, to krwiożercze bestie, którym wyrastają długie zęby, przegryzające szyję i pożerające serce. Reżyserską wyobraźnię wspomagała malarska twórczość Aleksandry Waliszewskiej i sugestywna ekspresja scenarzysty, Roberta Bolesty.
Film, owszem, ma fabułę: początek, kulminację, rozwiązanie, ale wszyscy zdają się ją ogrywać, brać w nawias, przysłaniać dygresjami, zagłuszać emocją. Miłość, rewanż, samozagłada. Nie umiem ustalić, o czym są Córki dancingu. Być może po prostu wizją i grą. Ekscentryczną opowieścią z pogranicza marzeń i obsesji. Są też testem wytrzymałości dla żołądka. Mnie chwilami mdliło, chwilami biłam brawo syrenom, a gdzieś pomiędzy myślałam, że reżyserka jest niezłą artystką.
To był mój ostatni kinowy film w roku 2015.
***
FILMOWY RANKING 2015
Trochę jestem zdziwiona, jak wiele w tym roku pominęłam w blogowych postach. I to jedyny powód poniższego zestawienia. Oto filmy, które zapamiętam szczególnie. Nie wiem, czy najlepsze, bo trzeba by wpierw zdefiniować kryteria, ale na pewno ważne. Kolejność alfabetyczna.
- 45 lat
- Birdman
- Dzikie historie
- Miara człowieka
- Mr. Turner
- Pieśń słonia
- Sicario
- Syn Szawła
- Wada ukryta
- W głowie się nie mieści