Archiwa tagu: John C. Reilly

nicowanie

Rzeź, reż. Roman Polański, 2011.

Idea tego wpisu jest taka, że chciałam zamieścić świetny kolaż fotek na moim blogu.
Powszechnie znane są ogólne informacje o filmie Polańskiego. Komentowanie dialogów i uprzedzanie puent, byłoby wyrywaniem się przed szereg. Czytanie przed obejrzeniem seansu zakrawałoby na lekkomyślność.
I w zasadzie na tym mogłabym zakończyć swoje trzy po trzy, ale ulegając manierze uzupełniania obrazu słowem, kilka zdań dopiszę.

***

Zachary Cowan wybił Ethanowi Longstreetowi dwa zęby, uderzając go kijem na placu zabaw. Obaj maja po jedenaście lat. I jak wskazują zdjęcia końcowe, nie bardzo się tym przejmują. Ale też nie o nich tak naprawdę chodzi, lecz o rodziców, którzy spotykają się, by omówić sytuację. Cowanowie – Nancy (Kate Winslet) i Alan (Christoph Waltz) odwiedzają Longstreetów – Penelopę (Jodie Foster) i Michaela (John C. Reilly). Kulturalna rozmowa raz po raz napotyka wyboje i przeradza się w rwący strumień z kaskadami. A porządek wartości i przekonań wywracany jest na nice (nicowany na całego).

Kto nie dowierza, że jedno pomieszczenie i czworo rozmawiających aktorów można oglądać bez znużenia przez 1 godzinę i 19 minut, ten niech osobiście sprawdzi. Kto wierzy, niech potwierdzi swe przypuszczenia. Od sprawy do sprawy, od urazy do kolejnej, od grzecznej glazury po kipiącą pierwotność. Rzeczywiście (przyklaskuję tym, którzy mówią o koncercie aktorskim), casting był fenomenalny. Rolę misiowatego, ale niejednoznacznego Michaela mógł zagrać tylko John C. Reilly. Gdyby wymienić kogokolwiek z pozostałych, mielibyśmy zupełnie inny obraz. Kolaż twarzy można oglądać poziomo lub pionowo (grzeczni, wkurzeni, wściekli). 

A wszystko zaczęło się od sztuki teatralnej Yasminy Rezy, wystawionej najpierw w Zurychu, później w Paryżu, potem krążącej po międzynarodowych scenach. Francuska pisarka przyjęła na siebie rolę współscenarzystki filmu Polańskiego. Zaadaptowała dialogi do nowojorskiej aury. Zaintrygowała mnie wypowiedź Jodie Foster, która na pytanie o uniwersalność ukazanej w Rzezi historii potwierdziła ją, dodając, że jednak rozmowy francuskie są inne niż brytyjskie, a jeszcze inaczej rozmawia się o życiu w Stanach. Ciekawe! Mogłabym obejrzeć takie trzy seanse pod rząd i porównać. :)

Kameralność, jednolitość i ograniczoność scenografii jest trudnym sprawdzianem dla operatora (Paweł Edelman) i reżysera.  Zbudowanie dynamizmu (wręcz chaosu) i napięcia to naprawdę miara mistrza.

Przywodzi mi to na myśl widziany na NH (2010) film Richarda Linklatera Taśma (2002), który opowiadał o spotkaniu w motelowym pokoju trojga przyjaciół z liceum. Po 10 latach odgrzebują sprawy, które niegdyś zostały zbyt gładko zneutralizowane. Troje świetnych aktorów odgrywa historię na maksymalnie szerokiej amplitudzie emocji – od błazenady po dramat. Ethan Hawke, Robert Sean Leonard i Uma Thurman. Jest chyba jeszcze intensywniej i energetyczniej niż u Polańskiego. Choć, być może, porównania są tu czymś niepotrzebnym.

***

O rozmowach cicho sza, ale o bohaterach drugiego planu mogę pomruczeć.

W roli rekwizytów w filmie Polańskiego wystąpiły:

żółte tulipany – eleganckie, wytworne, tonujące emocje; w sam raz, by zasugerować gościom kulturalny gust gospodarzy;

komórka/telefon – fetysz, najbardziej irytujący przedmiot seansu, ale – gdyby przedmioty czuły, trzeba by dodać, że  – przedmiot ten doświadcza najdramatyczniejszego wstrząsu; telefony wprowadzają do zamknietej scenerii głosy z zewnątrz;

torebka – damska, o niespodziewanej zdolności podskakiwania do sufitu; też fetysz;

książki o sztuce (w tym album Kokochki) – znów fetysz? no tak, każdy ma co innego, Penelopa kocha albumy; biedny Kokoschka, czy skropienie go wodą kolońską zażegna nieszczęście?

whisky (18-letnia) – Michael sięga po nią w samą porę i chyba nie trzeba dodawać, że nic nie stymuluje rozmowy tak zamaszyście jak kilka kropel herbacianego (w barwie) płynu;

szarlotka – według specjalnej receptury pani domu (jabłka + gruszki + piernikowa posypka); no… jest niebezpieczna!

wiaderko – to taki bardzo przydatny przedmiot, który wkracza na scenę odrobinę spóźniony;

suszarka – coś à la balsam łagodzący skutki dwóch rewolucji: żoładkowej i małżeńskiej;

Kontekst rozmowy współtworzą:

bójka jedenastolatków

niestrawność

Darfur i wszystkie jego nieszczęścia

feralny lek lansowany przez farmaceutyczny koncern, mimo skutków ubocznych jego działania

trudne chwile chomika.

Dla miłośników zwierząt informacja bezcenna: chomik żyje! Pozostali są ranni.