***
Piszę, bo mam wystarczająco dużo zajęć, a dodanie kolejnego dyscyplinuje mnie i bierze w ryzy dziką tendencję do lenistwa. Paradoksalnie: pisanie jest jedną z najsympatyczniejszych form leniuchowania.
Nie ma wytłumaczenia, dlaczego się pisze.
Może w grę wchodzi chęć utrwalania („zemsta ręki śmiertelnej”), choć przecież: ile to przetrwa?
Może dla uporządkowania myśli (wrażeń, odczuć), lecz pod uwagę trzeba wziąć i taką ewentualność, że gdy już zostaną ponazywane, to są jak wylatujące z gniazda młode ptaki: nie wrócą, z rozedrganych stają się statycznie upierzone, kto wie, gdzie zabłądzą i czy w ogóle dadzą się rozpoznać?
Już prędzej po to, by zobaczyć, co „się myśli”.
Może też z chęci, by odwrócić role. Z ofiary, bombardowanej nadmiarem bodźców, przemienić się w wytwórcę znaczeń. Mam na myśli manufakturkę taką niewielką, przydrożną.
Bo tak już jest. Niektóre słowa muszą się wydostać i ustawić w takim szyku, jaki im dyktuje intuicja. Ich własna.
Tłumaczenia nie wymaga towarzyska potrzeba wymiany komentarzy (olśnień, odkryć, zdenerwowań, polemik i zawetowań). Rozmowa jest motywacją nadrzędną. Choć, podczas pisania, dialogują głównie moje własne różne punkty widzenia.
Moja archipelagowa wizytówka:
Lubię dobrze skrojone opowieści i dygresje (bo jak diabeł w szczegółach, tak w nich tkwi samo sedno). Filmy pochłaniam narkotycznie, prozę z apetytem, poezję – jak dobry trunek – z umiarem, a i tak przewraca mi w głowie.
Od święta: kocham filmowe festiwale!
Na co dzień: rozmawiam o literaturze pod ostrzałem licealnych (i gimnazjalnych) zastrzeżeń, buntów i niedowierzań. Z przyjemnością.
O blogu
***
Ten blog to powrót połączony z przeprowadzką. Przerwa trwała chwilę-moment.
Poprzedni adres ulokowany był na platformie blox.pl: Tamaryszek – opowieści zebrane
Nie piszę klasycznych recenzji vel opracowań. Pod ręką mam lupę, by w zbliżeniu obserwować pojedyncze nitki splotu. I szkło oddalające (nie śmiem rzec, że lunetę), które wyraźniej dostrzega kontekst niż szczegół. Stosuję naprzemiennie.
Filmy, po które sięgam, to te świeżo obecne na ekranach kin, wypatrzone na festiwalach lub obejrzane pod pretekstem powrotu do klasyki.
Literatura: wyselekcjonowana namyślnym sięganiem po tytuły nieprzypadkowe, te, które czytać chcę, a czując pismo nosem, często trafiam w swój gust. Nie wzbraniam się przed kanonem tekstów uznanych. O tych ostatnich, rzecz jasna, pisali już mądrzejsi, więc ze swej strony dorzucę ledwie trzy grosze.
W założeniu: notes elektroniczny, transformator galimatiasu w formę pre-tekstów.
Może lekko niedogotowanych, ale już możliwych do odbioru.
Pretekstem do pre-tekstu częściej bywa wrażenie pozytywne niż irytacja i rozczarowanie.
Ze względu na typ osobowości i brak talentu do druzgocących polemik.
Piszę o tym, co czytam, oglądam lub w inny sposób intelektualnie doświadczam.
Omijając (z założenia) chaos prywatności, który pozostanie ogrodem nieplewionym.
Kontakt:
Renata Borowiak
renbor4@gmail.com
Witaj Tamaryszku w nowym miejscu. Mam nadzieję, że będziesz się tutaj dobrze czuła – mam na myśli WordPressową platformę blogową, ale i również… towarzystwo Twoich czytelników, gości i komentatorów ;)
Myślę, że podobnie jak to było z Twoimi „opowieściami zebranymi”, także i „pre-teksty” będą jedną z moich najchętniej odwiedzanych stron – wiem, że zawszę będę mógł tu znaleźć coś niezwykłego, ciekawego, inspirującego, wnikliwego…
Pozdrawiam
Hej Ren:) jakże różne są nasze światy, w których wirujemy….czytam z zadziwieniem póki pogoda nie sprzyja motocyklowym wyprawom…Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w nowym miejscu…Będę tu zaglądać i się dziwić pozytywnie:)
Trfiłam przypadkiem. Zostane z premedytacją.
No moze nie zamieszkam na stałe, bo jednak dom i praca potrzebują mojej obecności, ale zaglądać będę.
Z nadzieją, że wypatrzę dla siebie coś do czytania, może do obejrzenia.
Tak przyjemnie szukac nowych bodźców, inspiracji i opinii o tym, co jeszcze kultura moze nam zaproponować.
(jeszcze) ładniej się tu u Ciebie zrobiło :)
Inspiracjom zawsze głośne i wyraźne tak.
Tak za „al dente” i za Szymborską. I za to, czego jeszcze nie przeczytałam, a wiem, że pochłonę.
Tamaryszku, pozwolisz się zaprosić na Kawkę :) z szarlotką, wiosną, gdy kwitną jabłonie…
Piszesz jakbyś znała tajemny kod dostępu do Najjaśniejszego! Uwielbiam!
Lili, niech no tylko zakwitną jabłonie! Szafirki będą nieopodal. Przyjmuję zaproszenie. :)
Wszystkiego co naj, niech Ci czcionka prostą i czytelną będzie! :)
Weszłam wczoraj całkiem przypadkowo i się zachwyciłam:) Zazdroszczę umiejętności łączenia słów w kawałki piękna! Też piszę – dwieglowy.blogspot.com, ale to dopiero początki. Pozdrawiam serdecznie!
Witaj,
Zmieniam zdanie o blogach:)
Świetnie się tego czyta i tyle informacji o książkach i filmach.
Gorąco pozdrawiam „sąsiadka” z pracy:)
:) Wejście na bloga to jak wejście do domu. Miło mi. Rozgość się, zapraszam. :)