ARCHIPELAG. Ostatni taki numer. Więc jedyny w swoim rodzaju. Zwiastujący przemianę. Rewolucyjny! Z tematem rewolucji w tle większości artykułów.
Celebruję poznawanie zawartości, niewiele zdążyłam przeczytać, więc może i wybór rekomendacji mam łatwiejszy, choć trochę mijający się z esencją.
Zaczęłam od feminizmu.
Czyli od rozmowy z Bernadettą Darską, powszechnie znaną jako autorka bloga A to książka właśnie, który zawsze mnie onieśmielał regularnością wpisów. A wpisy to recenzje książkowe – i proszę sobie wyobrazić (gdyby ktoś nie wiedział), że one się pojawiają prawie codziennie. Co może/musi oznaczać, że Bernadetta taki ma właśnie rytm czytania. Tyle o blogu. Wywiad jest próbą stworzenia kanonu dziesięciu książek, które każdy sympatyk feminizmu powinien znać. I niech się nie zżymają przewrażliwieni. Bernadetta Darska bardzo pojemnie definiuje pojęcie, tak bardzo, że także (!) ja się w nim odnajduję i odnajdą się te (a nawet ci) zupełnie do „feminizmu” nielgnące. Kto trafił na listę? Simone de Beauvoir, Virginia Woolf, Kinga Dunin, Inga Iwasiów, Agnieszka Graff – znane nazwiska. A najbardziej zafrapowały mnie te lekko mniej znane, lecz badające świat od strony, która wydaje się być naprawdę istotna. Wymienię samokomentujące się tytuły (i odsyłam do „Archipelagu”).
Historia miłości macierzyńskiej (raczej nie instynkt a miłość wyćwiczona kulturowo!), Fałszywa ścieżka (to o bezdrożach feminizmu jednotorowego!), Hard core (kobieca analiza pornografii!) i coś, co chciałabym znać: Szczeliny istnienia Jolanty Brach-Czainy – „odkrycie filozoficznego sensu w tym, co codzienne, zwyczajne, powtarzalne, niedoceniane”.
I jak motylek przefruńmy na inny kwiatek: rozmowa z Joanną Bator! Zazdroszczę Asi Wonko-Jędryszek, zazdroszczę jak nic! Ale co tam – jest rozmowa w „Archipelagu”, jest najnowsza powieść Ciemno, prawie noc na półce (plon urodzinowy). Jest więc co czytać i jest na tę lekturę chęć. Wiedzieliście, że Bator to czytelniczka nałogowa, szelestolubna? Co czyta, czyje teksty ją stworzyły i co z literatury japońskiej ma dla niej szczególny urok? Albo to, że najnowsza powieść (znów, ale może po raz ostatni, wałbrzyska) powstawała w Tokio? I że pomysł na Piaskową górę pojawił się jak trzęsienie ziemi? Prawdę mówię, można sprawdzić. Tak, tak, padło spodziewane pytanie i czarno na białym można ujrzeć wyjaśnienie, co znaczy fiksum-dyrdum!
Wywiad na końcowych stronach magazynu (116 i dalej), ale tuż przed kolejną rozmową – z Zygmuntem Miłoszewskim. Autor (rocznik 1976) znany z horrorów, baśni i powieści kryminalnych (zwłaszcza!) w rozmowie z Anią Ready odsłania co nieco swych zapatrywań na literaturę w ogóle i tę, którą sam tworzy w szczególności. Czasami brzmi zabawnie – bo oto wyznanie: „I choć to dziwnie brzmi w ustach pisarza kryminałów, to praktycznie nie wierzę, poza odosobnionymi przypadkami osób naprawdę szalonych, w zaplanowane zbrodnie”. Przekonuje jego deklaracja, że nie zamierza pisaniem nikogo zbawiać ni reperować czegokolwiek w skali makro. „Wielkie odpowiedzi na wielkie pytania mnie nie interesują, to nuda, zawsze ciekawsze są małe odpowiedzi na małe, codzienne pytania i wątpliwości, które to odpowiedzi mają bezpośredni i często ogromny wpływ na nasze życie”. Wywiad z Bernadettą Darską przeczytałam (głównie) ze względu na temat, z Joanną Bator dla niej samej, a z Miłoszewskim od niechcenia, bo nie miałam żadnych oczekiwań. I wciągnął mnie na całego. Między innymi jego przewrotna teoria o pseudonaukowości psychologii. Warto przeczytać!
No to skoro uczepiłam się rozmów, to niech już będzie. Nie dziwota, że „Archipelag” rozmawia z autorem, któremu patronuje na rynku polskim. Jest nim pisarz z kręgu kultury arabskiej, Hisham Matar. Kamila Kunda rozmawia i ciekawie rozwija temat, bo twórczość tego Libijczyka zna i ceni. Ja nie znam, zapamiętałam jednak, że dwa tytuły krążą w polskim obiegu, więc nie ma przeszkód, jest potencjał (W kraju mężczyzn, Anatomia zniknięcia). Rozmowa gęsta jest od spostrzeżeń, które inspirują: gra między wspomnieniem a teraźniejszością, teraźniejszość modyfikująca wspomnienia, rozpoznawanie tętna współczesności (Wiosna Arabska, między innymi), tworzenie, uczenie (się) pisania… Hisham Matar mówi: „powieści są dla mnie formą myślenia”. Ciekawe: za pomocą fikcji wyjaśniać (również sobie) to, co wokół lub w nas, co tylko poprzez fikcję nabiera kształtu, który dalej daje się przetwarzać i prowadzi do zrozumienia.
Gdy Kamila zwraca uwagę na specyfikę jego języka, zgaduję, o czym mówi, bo również w odpowiedziach Matara wyczuwam interesującą klarowność i metaforyczność zarazem. Zilustruję to cytatami, które sama chcę zapamiętać.
„Zwykłem sądzić, że tożsamość jest niczym woda w szklance – im więcej innej substancji dodajesz, tym mniej wody zostaje. Ale tożsamość wcale taka nie jest. Można mieć poczucie przynależności do więcej niż jednego miejsca, przez co rozumiem poczucie zaangażowania z nim, niekoniecznie rozrzedzając albo pomniejszając inną przynależność czy zaangażowanie”.
„Kiedy piszę książkę, nie myślę o tym, że piszę książkę. Tak naprawdę piszę tylko jedno zdanie. I tak cała moja uwaga skupiona jest na tym jednym zdaniu. Ale potem odkrywa się, że niektóre zdania mają w sobie pewien motorek, który rodzi kolejne zdanie i kolejne. To są zdania, które ostatecznie pozostają. Wiele innych jest sierotami i nie trafiają do książki. Na końcu pozostaje mi wiele takich sierot, zdań, akapitów, a niekiedy całych rozdziałów”.
Tyle dotąd zdążyłam przeczytać z najnowszego „Archipelagu”. Wywiady są najsilniej namagnesowane, więc przyciągają przy pierwszym oglądzie. Ale pozostałe teksty też wabią. Tematem, znajomym nazwiskiem, zdaniem, na które padło oko lub szatą graficzną. Polecam!
A naprawdę szczególnie – tekst z działu filmowego. Jedyny tekst, który znałam już wcześniej. Ania Maślanka pisze o Hrabalu i Menzlu, o kilku cudnych ekranizacjach świetnej czeskiej prozy. Po kadrach, które poniżej, można zgadywać, o czym pisze. Dla absolutnie niewtajemniczonych dodam, że nikt nie pisze tak o czeskiej kulturze jak Ania. Może jeszcze kilka osób pisze ciekawie – ja przecież wiem o istnieniu Mariusza Szczygła – ale tak jak Ania to nikt. O czym niedowiarki mogą się przekonać, zaglądając na blog, który prowadzi jako Naia: Literackie skarby świata całego.