Niepoczytalna poczytność, czyli jak namierzyć tamaryszka
Miałam ostatnio do czynienia z przeróżnymi leksykonami. Lubię słowniki. Są takie dni, że mogłabym je czytać zamiast prasy. Nie robię tego często – trochę z obawy, by mnie nie wessało, trochę ze względu na to, by nie popaść w niepoczytalność lub inną anomalię.
Z ostatniego kontaktu jeszcze się nie otrząsnęłam, dlatego czepiam się znaczenia słów i dziwię niedopasowaniom. A wzrok mój padł na blogowe zestawienie haseł, które wpisane w wyszukiwarkę zaprowadziły poszukujących na tamaryszkowe włości.
„Poczytność” jaka jest, taka jest. Lepiej za bardzo nie rozbierać. Ciekawe wydaje mi się rozłożenie zainteresowania wśród dotąd zamieszczonych 31 wpisów. Królem magnesów jest notka z 29 marca 2011: sala samobójców (paralele). Niby dlaczego? Akurat o tym filmie pisało tak wielu, a ja nie zamierzyłam sobie, by stworzyć tekst głębszy nad inne, więc dlaczego? Proste. Film nabrał cech obrazu kultowego, postacie są niemal ikonami, a teksty odrywają się od scen i fruwają jak to skrzydlate słowa mają w zwyczaju. Wielu spragnionych fraz, które dotknęły ich podczas seansu (dowcipem lub trafnością), próbuje je odtworzyć… a dobrze wiemy jak szybko wyparowują z głowy cytaty. Nie powiem, mojej głowy słowa trzymają się dość uporczywie.
I gdybym wiedziała, że tak będzie, zanotowałabym cytatów więcej. Trwają więc łowy na: „najśmieszniejsze teksty z sali samobójców”, „najlepsze teksty…”, „czadowe teksty…”. A kto napisze tytuł filmu i magiczne słowo „teksty”, ten przekierowany zostaje na…”pre-teksty…”. Proste? No jasne.
Wykaz haseł podaje liczne strzały w tarczę. Uważam, że strzałem w dziesiątkę jest tytuł mego bloga. Tu przynajmniej wiem, że ktoś trafił na to, czego szukał. Sporo jest słów korespondujących z treścią wpisów, ale im uwagi poświęcać nie będę. Niezdrowe zainteresowanie budzą we mnie odstępstwa od logiki, słowa z kapelusza, ni przypiął ni przyłatał, takie, że nawet siódma woda po kisielu jest za gęsta na określenie ich pokrewieństwa z moim blogiem. Takie zbłąkane trafienia określam mianem „niepoczytalnych”.
„Niepoczytalny”, czyli „nieprzytomny, szalony, zagubiony między tym, co zamierzone a tym,co osiągnięte”. W niczym mi to, oczywiście, nie przeszkadza. Lunatycy i wszelkie motyle przysiadające na moment na kwieciu tamaryszka są widziani mile, choć niekoniecznie udaje mi się opanować zaskoczony wyraz twarzy. Dedykuję im kadr z filmu Wima Wendersa, Pina – korowód zmierzających nie wiadomo dokąd zahipnotyzowanych (a może lunatykujących?) tancerzy.
Na pierwszy rzut idą poszukiwacze tamaryszkowych historii miłosnych, ściślej: erotycznych. Moje oko wygląda jak wykrzyknik, bo nie nadążam z wypatrzeniem analogii. Ja, przypomnę, wywodzę się od nazwy wytwórni filmowej Agnes Vardy: Cine Tamaris.
Co się kryje za skojarzeniami tamaryszka z erotyką, tego nie wiem. Może winna jest Krystyna Nepomucka, pisząca przed laty powieści z tamaryszkiem w tytule (Sekret tamaryszka, Tamaryszek i dwa serca złączone, Tamaryszek i tajemnica babuni etc.), ale nie podejrzewam tej autorki o wybujałe dywagacje erotyczne. Pracowała jednocześnie w redakcji „Chłopskiej Drogi”, a tam to raczej gorączki emocjonalnej nie szerzono.
Kto szukał „nagości męskiej” i „tamaryszka do towarzystwa”, ten trafił kulą w płot. A wyznanie: „zakocham się w tobie, choć będzie to szok” odczytuję jak obietnicę. :)
Na drugi rzut weźmy ogrodników. Tropicieli: „tamaryszka francuskiego”, „tamaryszka białego”, „tamaryszka w formie drzewa”, „tamaryszkowych lasów”, „drzew tamaryszka w Turcji” oraz tych, których ciekawi zapach i liść tamaryszka. Na pocieszenie mają fotkę w tle nagłówka.
Dalsze porządkowanie nie ma sensu. Niepoczytalność nie daje się okiełznać. Najbardziej z równowagi wytrąca mnie zapotrzebowanie na „identyfikację wizualną niedźwiedzia”. Żaden komentarz nie przychodzi mi do głowy.
Pozostałe spróbuję potraktować jak rzucone mi w biegu hasło czekające na odzew.
Jak wymawia się „bovary”? Bez udziwnień.
Pryszczata dziewczyna. Dziewczyna z papierosem. To nie ja.
Faceci na plakatach perfum. Wąchają lub pachną. Ten typ tak ma.
Czy Marysia będzie żyć? Będzie, ale do czasu.
Znaczenie krogulców na Notre Dame. Rzygacze wszech czasów.
Jak rozmawiać z tymi, którzy wszystko wiedzą? Unikać.
Ile przeciętnie kosztuje szafa z pawlaczem? Nie kupować niczego, co przeciętne.
Kiecki i loczki Emily Dickinson. Kiecki i loczki… Nie miała ich w nadmiarze...
Gdzie mieszka dziewczynka Audrey, która czyni cuda? !Wszystko za jeden adres!
Niewinność utracona w deszczu. Okoliczności wcale niezgorsze.
Co to znaczy „wręcz przeciwnie”? Że trzeba czytać od prawej do lewej.
Co zarzuca sobie autor tamaryszka? Nic. [Ok, wiem, że chodziło o Herberta – w wierszu Tamaryszek zarzuca sobie, że zajmował się wielkimi sprawami a zapomniał o tamaryszku. Proszę to sobie wziąć do serca.]
Niezłe eseje. :)))